- Masz go tylko nastraszyć.
- Ból jest straszny...
(Firefly)
Jechać na ślub Bajki czy nie jechać. W sumie trudno orzec,
aby mnie specjalnie uwielbiała, a gdy odcięli mnie siekierą od sieci, kontakt
praktycznie się urwał. Sam nie wiem czy moja obecność tam nie zakrawałaby na
jakiś wygłup. Tym bardziej, że ostatnio mam jakoś dosyć ludzi. Nawet z pracy
zacząłem wracać przez las, Doliną Zerwanych Mostów i w tamtejszej okolicy łapię
bezludne tramwaje. Gdy wnętrze wypełniają ciała jestem już zazwyczaj
bezpiecznie zamknięty w sobie. Ostatnio byliśmy na imieninach Void i na pożegnanie
sformował się wokół mnie krąg i urządzono sobie konkurs wolnego strzelania.
W zasadzie trudno powiedzieć by ten dwunastoletni
eksperyment kontaktowania się z ludzkością przyniósł mi jakieś jednoznacznie
pozytywne efekty. Czasem zastanawiam się jak by to wyglądało gdybym nigdy nie
napisał do Gratki i nadal tkwił we własnej przenikającej przez te wszystkie
światy strefie samotności. Pewnie bym cierpiał ale po tej stronie też cierpię.
Kim bym był gdybym oglądał to wszystko z zewnątrz a nie testował na własnej
skórze.
Poza tym brak mi jakiejkolwiek motywacji. Potwory mojego
rodzaju napędzane są bólem, a ja jak raz ustabilizowałem sobie życie. Tkwię w
rozmemłanym odcieniami szarości dylemacie, z jednej strony nazbierało się
rzeczy, które mogę stracić, z drugiej wszechogarnia mnie nuda i powtarzalność
codziennej dojrzałości. Mam więcej kasy niż kiedykolwiek, ubezpieczenie,
mieszkanie, aktywność wypełnia mi dni po brzegi, ale to wszystko ma smak
popiołu bo nie wykracza poza ramy zwykłości. To jest to samo co sprawia, że
dziesiątki milionów ludzi funkcjonują i przemijają bez śladu. Stają się
niecharakterystycznym tłem w podręcznikach historii. Budzę się i nie czuję bym
miał po co wstawać.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz