A może każdy z nas dotarł do innego końca tęczy? Od rana
przez świat przechodzą smugi deszczu. Przychodzą, odchodzą, pozostaje cisza
pełna oczekiwania. Za chwilę w nią wyjdę. Przyjdę, przejdę, przeminę, do
następnej chwili. Mój cichy krok nie obudzi krakenów spod bruku, żaden cerber
nie mrugnie z piwnicznego okna. Ominę meduzę stadionu, zawieszę myśli w wilgoci
na wysokości metalowych koronek. Może znajdę jakiś sens przebudzenia, wyjścia,
ruchu.
Jestem jak większość z was obiektem zatrzymanym w czasie.
Bezustannie odtwarzam ten sam schemat myślowy. Ten sam cykl, wzbogacając go
jedynie o kolejne permutacje. Wyłamanie się z niego graniczy z niemożliwością.
Zagraża strukturze dnia codziennego i boskiemu dziełu. Szary wilk we mnie
jednak czuje to i wierci się. Ma świadomość sytuacji, co zaznacza się czasem
jakimś nagłym wyciekiem nieposłuszeństwa, gdzieś na mapie miasta po zmroku.
Sytuacje nie jest więc całkowicie beznadziejna. Może nie zabiję nikogo
pożerając jego, ciepłe jeszcze wnętrzności, ani nie zgwałcę nikogo
paralizatorem, ale jakiś pomniejszy kataklizm jestem jeszcze w stanie wywołać.
Dobro jest ciepłe i bezpłciowe. Blady hermafrodyta zakochany
w aniołach. Zło świerzbi czernią o parę rzędów bliżej doskonałości. Zło jest
skuteczniejsze, bo Źli ludzie zawsze mają Plan.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz