Ja – Cicho, bo obudzi się pies, potem babka...
Dan – ... i dziadek, i rzepka...
Robi się coraz ciemniej. Od lat sześćdziesiątych natężenie
promieniowania słonecznego spadło o 4 %. Średnie tempo wygaszania światła na
planecie wynosi jedną czwartą procenta na dekadę. Nie jest to na tyle
intensywne byśmy byli w stanie cokolwiek zauważyć. Co jest powodem? Nikt nie
wie, mówi się, że zanieczyszczenie atmosfery. Co ulżyło wam, że to coś co da
się naprawić? A może raz na jakiś czas słońce przygasa by nagle eksplodować w
rozbłysku. Zgadzałoby się to z cyklicznością wymierań w historii Ziemi. Jeśli
dodać do tego, że zwalnia jądro, galaktyka ustawia się w naszym kierunku
prąciem a w 2012 prorok Emmerich zaprojektował nam windsurfing na
dwukilometrowych falach to zaczynam rozważać czyby nie zacząć w garażu klecić
sterowca.
Umarł Andrzej the Pirat. Dostał wylewu i po dwóch dniach
wypłynął na szersze wody. Raczej już nie usłyszymy na Długim Targu jego
gromkiego Ahoj! No chyba, że w październikowej mgle, gdzieś po północy. Podobno
Miasto wypłacało mu nawet pensję, a w rubryce zawód pisało: Pirat.
A poza tym widzieliśmy Mentata. Był tłusty, spocony i w
różowe plamy. Miał pecha i zapuścił się z kolejną dziewoją w pobliże
herbaciarni. Do końca usilnie próbował nas zignorować, ale mu się nie udało, bo
witaliśmy go po kolei, na głosy z tym, że na końcu gromko ryknął Krzysiu i
Mentacisko najwyraźniej zląkł się, że jak nie da znaku życia to K go dotknie a
wtedy rozsypie się w pył. Najwyraźniej nadal tkwi w tej swojej czarnej koszuli
w fantasmagorycznym świecie śpiewającego budyniu a my zmuszając go do reakcji w
pewien sposób złamaliśmy go. Lenn, której M odcisnął się niegdyś traumą na
nastolatstwie, była niezwykle zadowolona. Wszyscy zresztą wyglądaliśmy jak
sklep z fortepianami, bo Wielki M wyglądał tak żałośnie z tym różem i kroplami
wielkości grochu skapującymi z brody, że aż pociesznie.
Skombinowałem już plecak, ale na razie nie pakuję się
jeszcze. Muszę usiąść i dogłębnie przemyśleć kwestię gdzie wtryniłem menażkę,
od której kiedyś zapewne dostanę Croicfelda-Jakoba i moją odwieczną
mydelniczkę, w której przewożę mumie bakterii z wszystkich naszych wyjazdów, bo
nie przypominam sobie, bym mył ją kiedykolwiek. Jak wypowiemy komuś wojnę to
zgłoszę ją jako broń masowej zagłady do Ministerstwa Obrony z rekomendacją
zrzucenia jej do ujęć wody pitnej.
A teraz już pa, lecę na Jarmark, póki jest.
Z powodu rotacji kuli ziemskiej
każdy rzucony obiekt poleci
dalej na zachód niż na wschód
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz