Ja – Chyba podsiedliśmy jakieś dzieciaki...
Szponiasta – Trudno, prawo tramwaju!
(My)
Narodowi socjaliści przegrali wybory prezydenckie. Lennonka
zagłębiła się już tak bardzo w siebie, że nie dostrzega skali zniszczeń jakich
dokonuje wokół. Miałem dziś do niej wpaść, ale jakoś niespecjalnie mam ochotę
ją oglądać. Od dziewięciu dni nie znalazłem nawet dwóch godzin by spokojnie
osiąść na tyłku. Śpię w chwilach nieuwagi.
Rano dostałem smsem potwierdzenie zamówienia lodówki, już
niedługo będą mógł spokojnie przechowywać płucka dzieci sąsiadów. Większość
spraw ciągnących się przez lata zdaje się być ostatecznie rozwiązana. W końcu
mam trochę miejsca by rozpędzić się do kolejnej ofensywy. Jeśli nie uda mi się
w tym miesiącu zainstalować internetu, to zrobię coś złego światu.
Wszystko we mnie pędzi, jestem nabuzowany lotnymi oktanami
mieszanki trzy łyżkowej kawy Kronung, koli i litra napoju energetycznego. Czuję
niepowstrzymaną chęć zdjęcia koszulki, wspięcia się na coś wysokiego i
strącenia paru samolotów. Nie wzgardziłbym też jakąś wrzeszczącą blondynką pod
pachą.
Lady Pazurek dostarczyła mi skamieniałe robale, które walają
im się w wykopach. Przez jakiś czas zastanawiałem się co też z nimi uczynić, aż
mnie olśniło. Zapraszam na zupę.
Stasiu Zwany Czesiem, gdy siedzieliśmy nad chlebem z
majonezem i cytrynowym Żywcem, opowiedział z lekką masakryczną historyjkę, jego
znajoma studiująca na weterynarii jechała do domu taszcząc z koleżanką
wielgachną torbę a w niej spreparowanego, pływającego w kawałkach w formalinie
wilczura. Całość ważyła z 90 kilo, poprosiły więc jakiegoś typa, żeby im to
wstawił do tramwaju. Typ wstawił ale spytał cóż to? Co mu miały powiedzieć? -
Sprzęt komputerowy. Jedna poszła po bilety, druga się zagapiła a typ na
kolejnym przystanku łaps za torbę i w długą. Ludzie krzyknęli – łapać go łapać,
ale dziewczyny tylko machnęły ręką. Teraz wyobraźcie sobie minę kolesia, jak po
tym jak kluczył po uliczkach z torbą 90 kilo, jak już ją zatachał szczęśliwy do
domu, otwiera... a tu bok psa z okienkiem na żebrach. Jeśli do domu dotarł nocą
to prawdopodobnie wrzask było słychać pod Bydgoszczą.
Dobra czas do roboty, na zewnątrz zachęcająco się
zachmurzyło, ale nadal jest upał. A więc jak przystało na typa pracującego w
najwyższym obiekcie na przestrzeni trzech dzielnic, niecierpliwie czekam na
burzę.
- Panie co to za zasrany hotel,
wchodzę do pokoju a tam typ
z pistoletem i mówi, że jak nie
zrobię mu laski to odstrzeli mi
łeb!
- Niemożliwe w moim hotelu?!
I co? I co pan zrobił?
- A co kurwa? Słyszał pan
wystrzał?!
(Weekend)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz