niedziela, 4 lipca 2010

Mój ty parówkodawco



- ...w imię zasad? My jesteśmy ponad
zasadami! Jesteśmy kwasami!!!

(Lady Pazurek)

Kaktus Zwany Dodą, który niegdyś otrzymałem od Krzyśków, utracił swój jadowicie różowy kolor. Czubek zbrunatniał mu i usechł, stając się niemal przezroczysty. Kaktus wypuścił za to trzy symetryczne względem siebie wypustki, które rosną i rosną. Mam teorię, że Doda ma dosyć mojej czułej opieki i postanowiła wykształcić śmigło aby przeprowadzić cichcem ewakuację w jakieś bardziej sprzyjające bytowaniu, różowe miejsce... Ewentualnie w celu przeprowadzenia mściwego bombardowania.
Awarii dziwi się, że nie była na grillu, ale przecież pracowała na to ciężko przez całe lata. Nie spotyka się z nami, a nawet jeśli czasem jej się zdarzy to wychodzi po pięciu minutach obrażając nas, a raczej obrażała by nas, gdybyśmy już do jej zachowania nie przywykli. Przez całe lata skutecznie się od nas izolowała i teraz dziwi się, że jest dla nas praktycznie obcą osobą, o której niewiele wiemy i która niewiele wie o nas. Awario droga, przyjaźń to kwiat, nieważne jak jest silny i jak duży urósł, albo go podlewasz albo usycha.
Z kolei i Lenn ruszyła szlakiem Awarii i postanowiła wejść na drogę asertywności, czyli pospolitego, upierdliwego chamstwa. U Awarii też tak się zaczęło, pewnego dnia postanowiła być sobą bez względu na wszystko. Postanowiła iść własną drogą. Zapomniała jednak, że jeśli nie idzie się choć na drobne ustępstwa w stosunku do innych korzystających z trasy to ostatecznie wędruje się samemu.
Potrafię to oczywiście zrozumieć, cel uświęca środki. Gdybym ja znalazł coś ostatecznego do czego warto byłoby dążyć, też zrzuciłbym pewnie z siebie osad codzienności, żeby tylko łatwiej byłoby mi biec do przodu. Ale czy Awarii albo Lenn rzeczywiście mają przed sobą taki cel, czy też po prostu znużył je wysiłek jaki trzeba wkładać w utrzymanie przyjaźni i funkcjonowanie pośród ludzi.
To oczywiście, wbrew temu co sobie pomyślałyście, nie jest atak. To podsumowanie. Szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to już na tyle by atakować. Uznaję wasze prawo do samostanowienia, ostatecznie każdy ma prawo unicestwić się na swój własny, niepowtarzalny sposób. Inaczej ma się jednak sprawa z upierdliwym prześladowaniem wygenerowanym przez bezowocne opierdalanie się całymi dniami i frustrację. Lenn nosi cię, to zacznij robić pompki, albo papierowe koty dla Herbaciarki. Nie przestaniesz, to licz się z konsekwencjami.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz