piątek, 23 lipca 2010

Kałąbek



- Widzisz kochanie, wszyscy ci robią na rękę...
- Robią mi na rękę?! Ja nie chcę!!!

(My)

Samael „On Earth”, kojarzy mi się z szalonym cyrkiem i marszem opancerzonych, pluszowych niedźwiedzi pośród dymów zasnuwających miasto. Słuchając radia zaczynam się zastanawiać czy nie warto poświęcić życia w obronie ojczyzny i nie zorganizować jakiegoś masowego mordu zbrodniczych skurwysynów z piSSu. Czasem wolę po prostu radia nie włączać, bo gdy słyszę ten kłamliwy bełkot szlag mnie trafia, czy oni naprawdę uważają, że Polacy to kompletni debile, których można bezkarnie ruchać w dupę? Choć może i mają rację przecież jacyś pasjonaci majonezu w końcu na nich zagłosowali. A tak poza tym niespodziewanie wyskoczył mi czerniak i moja hipochondria uderzyła w dzwony i śpiewa, śpiewa: Umierasz stary, umierasz. Znajdź sens, skonstruuj samochód pułapkę i jedź w świat w poszukiwaniu kongresu narodowych socjalistów. To uczucie wyzwalającej ulgi, gdy maska wypełnionego semtexem Stara zmiażdży z cieszącym serce chrupnięciem czaszkę ober prezesa.
Poza tym wszyscy zdrowi. Chodzą słuchy, że w przyszłym tygodniu nasz El Duce obarczy mnie dodatkowym blokiem do oporządzenia, mam wrażenie, że gdzieś po drodze pogubię nery. Sam nie wiem, co ja zrobię z tą kupą pieniędzy jaką przecież z pewnością zamierza mi za to zapłacić. No chyba, że nie zamierza, wtedy zacznę sprzedawać lokatorów na organy. Uwierzcie, jeszcze parę dni takiego upału i zaczną się dziać straszne rzeczy.

...pieprzony pastuch. Mu żółwie
pasać, bo na kozy go nie stać...

(Stasiu Zwany Czesiem)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz