piątek, 25 czerwca 2010

Kaczyński wsiądź do samolotu!



- Co on robi, próbuje zestrzelić samolot?
- Nie, próbuje latać czołgiem...

(A-Team)

Kto widział ten wie, że powiodła mu się ta trudna sztuka. Najlepsza zaś była rechocząca pod nosem babcia. Film może niespecjalnie mądry, ale ileż dostarczył prostych radości. Przed seansem dotarliśmy stadnie pod dom Lenn, gdzie łamiącym się chórem zachęcaliśmy ją do wyjścia. Robiliśmy to do chwili, gdy w oknach pojawili się wszyscy sąsiedzi a Avatar odkryła w swoim telefonie, że L usycha już z tęsknoty do nas w kinie.
Lennonko, akcja pozyskiwania brykietu ma się dobrze, jakby zabrakło to będziemy w grillu palić kurzem, akurat po przemeblowaniu dołu zdobyłem pokaźny i treściwy kłąb. Jestem pewien, że opiekana wędlina, z czegokolwiek będzie, będzie miała smak wyjątkowy i z wszech miar osobliwy. Sam nie wiem co mnie podkusiło do robienia imprezy pod koniec miesiąca, w samym środku finansowej pustyni. Zapewne wrodzone szaleństwo i nieokiełznana chęć pogrążenia się niczym Titanic w odmętach promili.
Wracając z Danem, Partyzantów natknęliśmy się na Hanie, trochę szerszą po sesji i bardziej podkrążoną, za to pędzącą w obcisłym, białym golfiku, zdaje się bez stanika. - Co, nie poznałeś jej? - Zapytał z krzywym uśmiechem Dan. - Patrzyłem na biust – Odparłem. Nie chciało mi się tłumaczyć, że gdy ma się gówniany wzrok obserwuje się najpierw rzeczy najważniejsze stosując gradacje wielkości... Cholera, jak mądrze można napisać, że gapiło się na czyjeś cycki.
Co tam jeszcze? Opowiadałem wam jak Borys obudził się u kogoś na łóżku po imprezie, przeciągnął się rozkosznie na czyjejś pościeli, przetarł oczy i stwierdził, że wtarł sobie w oczodół czyjąś spermę? No to nie opowiem.
Stasia Zwanego Czesiem napadł Empik twierdząc, że jego książka nie jest jego, akurat brakowało takiej na półce. Jak usłyszeliśmy o tym z Danem, zarechotaliśmy tylko, przewidując reakcje zadowolonej z polowania obsługi, gdy odkryje, że niewinnie wyglądający, wieziony na złom bojler jest tykającą bombą termojądrową. Takoż też się stało, Staś zaangażował swoją osobą większe siły. Opierdolił wszystkich łącznie z kierownikiem, zażądał policji, wglądu w monitoring oraz zasugerował, że jego prawnik ich pożre. Następnie przyjął przeprosiny i kupony rabatowe, niestety wcześniej podzielił się wrażeniami z żoną. Stąd lotem błyskawicy dowiedzieliśmy się o wszystkim, bo Void zareagowała jakby Staś co najmniej  zadzwonił, że jest w tartaku przywiązany do kłody a piła tarczowa właśnie wjeżdża mu między nogi.

Żona wraca z kliniki plastycznej
Ona - No i jak ci się podobam?
Mąż - Zrobili co mogli.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz