Ja będę głosował na Cthulu.
Po co wybierać mniejsze zło...?
(Kłosa)
Zbudziłem o się o szóstej bo usłyszałem bijące na całym
kontynencie dzwony i pomyślałem, że jest już 12, i że nieźle zaspaliśmy.
Kładliśmy się grubo po drugiej. Bo po wykopaniu ostatnich gości za furtkę długo
gapiliśmy się na niesamowite niebo o barwie indygo, poprzecinane płynną siecią
srebrzystych nitek. Ogólnie rzecz ujmując daliśmy sobie z lekka w palnik.
Na razie żadnych większych objawów, choć co czas jakiś
wypełzają spod promilowych kamieni oślizgłe i cokolwiek rozmyte wizje mrocznych
wspomnień, w typie okupacji parkowego kręciołka i błyskających fleszy. Też
sobie powirowałem zwisając pod wymuszonym siłą odśrodkową kątem, moje żebra
dziś mi za to podziękowały.
Ranek spędziłem myjąc naczynia i jedząc różne straszne
rzeczy, które zostały z wczoraj. Jestem mniej więcej w takim stanie, że po
chwili zastanowienia „co to” wziąłem z talerza musztardę w palce.
Właśnie przypomniało mi się, że wczoraj stadnie żegnaliśmy
zachodzące słońce a Ciapek przyniósł mi wielgachny czosnek z łodygą, kurcze on
musi gdzieś tu być.
Na razie tyle, muszę wyrywać, bo pod Pomnikiem ma się
pojawić Ela z Kostkiem, potem mamy zabukowaną wizytę u Stasiów, a po drodze
chcę porobić zdjęcia mostu – twierdzy zanim zniszczą jego stylową
dziewiętnastowieczną linią betonem i łuszczącą się łuską klinkieru.
Do wszystkich zainteresowanych, przypomnijcie mi w
komentarzach co ciekawsze wydarzenia bo obecnie posiadam dziwne przerwy w
obrazie wczorajszego wieczoru.
Przychodzi zebra z pingwinem do
fotografa i chcą zdjęcie. Fotograf
pyta: kolorowe czy czarno - białe?
Pingwin na to – A jebnąć ci?
Cholera, odnalezienie gwiazdki na klawiaturze, okazało się
przed chwilą zadaniem niemal poza moje siły.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz