On jest zupełnie jak leniwiec.
On się nie leni, on TRAWI
Gorąco. Chodzę po piętrach i kapię. A pot syczy zagłębiając
się w podłoże i odbarwia kafelki...eee, nie ta bajka. Dan i Stasiu szaleją po
garażach z maszyną do mycia, potem wyłażą na powierzchnię, dowcipnisie i mówią,
że wcale nie jest gorąco. Jeden garaż czyściła inna ekipa. Dan miał z nich
zwałę, bo nie opuścili kółek i sprzęt tańczył walczyka na szczotkach. Przyszli
potem bardzo smutni i wyczerpani i opowiadali „jak im ciężko, jak ciężko”.
Ja z kolei przeprowadzam akcję uświadamiającą. Akcja ma
uświadomić Krzyśków jakim straszliwym błędem jest pozostawienie w naszych
rękach swojego osobistego sprzętu elektronicznego, w tym wypadku cyfrówki,
która pozostała w naszym posiadaniu po imprezie. Jak powiedziałem o tym
chłopakom to od razu zaczęli rozpinać spodnie. Coś jak z tym aparatem i
szczoteczką do zębów w jednym z polskich filmów. „Kochała go, ale nie mogła, po
prostu nie mogła go więcej pocałować...”. Jutro podrzucę Meave aparat nic nie
mówiąc, po czym wyjadę na miesiąc do Rumuni.
W niedzielę odwiedzili nas pod pomnikiem Kostek z Elą i
uzbrojonym w mały wóz strażacki Kajetanem. Kostka nie widziałem całe lata i
miał wiele do opowiedzenia. Przez 2h wymsknęły mu się może cztery zdania. Do
tego piwa nie pił heretyk.
A poza tym. Poza tym kryzys wieku średniego. Pognałem przez
pachnące rozgrzanym igliwiem wzgórza. Odkrywałem nowe ścieżki, odnajdywałem
zagubione bunkry, Wypadałem niespodziewanie zza szczytów wprost w niebo i
opadałem ku skłębionemu w dole Miastu. Myślę, że zebrałem się do kupy.
Odpocząłem w tej wyspie normalności jaką udało mi się utrzymać przez ostatni
rok. Skumulowałem się w sobie, sprężyłem. Czuję się gotowy do kolejnego
uderzenia na rzeczywistość. Odgłos śmigłowców w mgle przed świtem. Uczucie gdy
w coś walisz a to się łamie.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz