Cały przeklęty świat wije się niczym wiadro węgorzy pod jej
atomowym spojrzeniem. Wszechwładna suko o ustach z elektronów. Natchnij mnie
swym suchym, palącym oddechem, bym mógł umrzeć płonąc, pozostawiając sczerniałe
piętno wypalone na twarzy historii. To taka mała fantazja erotyczna.
Zabrałem wczoraj dziewczyny na koniec świata. Daleko we mgle
smużyły się gottenhavskie Seetowery. Pokazałem gdzie ma stanąć nasz Big Boy
najwyższy nad Kałużą, bo Adamowicza kuje w oko tym podwójnym, betonowym penisem
w oko Szczurek. Jak to stwierdzić raczyła Hania, faktycznie w sprawie całej
chodzi najwyraźniej o to: kto ma większego. Podchwyciłem radośnie temat, w
końcu, ostatecznie korygująca me życie mechanika przypadku sprawiła, że pracuję
w najwyższym, najbardziej fallicznym budynku w okolicy, który w dodatku ma
numer 69.
Odczuwam nieokiełznaną chęć zamordowania kogoś za pomocą
wyciskarki do czosnku i łapczywego pożarcia jego okrężnicy. Jest sobotnia noc i
już za chwilę uczczę głębokim snem koniec tego najbardziej jebanego z ostatnich
stu tygodni. Gdy na moment byliśmy sami z Hanią w mojej kuchni, pod sweterkiem
odznaczyły jej się wyraźnie sterczące sutki. To było urocze. Zawsze uwielbiałem
obserwować w sobie tę różnicę pomiędzy tym kim jesteśmy a tym kim mielibyśmy
chęć być. Bo w samej zawilgotniałej głębi jesteśmy bestiami moi drodzy.
Bestiami, które z opuszczonym łbem siedzą na zadach u stóp Pana i słuchają po
raz kolejny tyrady: Że tak nie wolno. Co z tego, że nie wolno, kiedy w głębi
naszych skorych do wycia dusz chcemy poszarpać na strzępy ten dywan
rzeczywistości, nasrać na błyszczący bielą marmur prawa, upolować coś
niewinnego w cieniu liści rajskiego ogrodu, rwać, pieprzyć, maczać pyski w
świeżej, parującej krwi...
Tymczasem w poniedziałek idziemy z kuzynkami do zoo, za
tydzień w leśniczówce świętować będziemy przyszycie skrzydeł kolejnemu
aniołkowi, a w dzień obok podwójne urodziny Krzyśków. W międzyczasie będę
pracował, jadł, srał i spał, uklepywał się i mościł w codzienności. I tak do
samego końca mojego, lub jej.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz