piątek, 12 marca 2010

Muszę pędzić powoli



Tak, wiem dawno mnie tu mnie nie było, a zaraz znowu wybywam. Wstawałem o 4 gnałem do Dzielnicy Dziwnych Klatek, odśnieżałem, sprzątałem i pędem na Cmentarną Bramę tam przetaczałem się przez 18 pięter aż po samo podziemne sedno i skrzypiące jądro Ziemi a potem pędem na Chełm gdzie do północy albo i pierwszej malowałem mieszkanie wsiedniu kolorach i trzech odcieniach. Potem spałem na miejscu na amerykance, którą właściciele wypożyczyli zapewne od Hiszpańskiej Inkwizycji, a potem wstawałem o 4 itd, przez cały tydzień i cały weekend. A teraz skończyłem, prawie, przespałem burżujsko 6,5 h i wylądowałem u Awarii spod której domu za 54 minuty zabierze nas autobus na Rammsteina.
Oczywiście skoro już miałem tak gęsto zapchany program trafiły mi się przyjemności dodatkowe, zgodnie z zasadą "że jak już coś się dzieje, to wszystko". Tak więc biegałem wieczorem po mieście w poszukiwaniu kwiatów na dzień heter, umawiałem się trzy razy na spotkanie z imbecylem z komunikacju, który chciał żebym sam przeciągał kable, a on mógłby mi uroczyście wręczyć modem, skasować sałatę i uciec. Ukoronowaniem wszystkiego był pomyśł Władczyń Dzielnicy Dziwnych Klatek, żebym przeniósł pięciotonową, górę ubitego śniegu stąd tam, 30 metrów, bo tak przmówił miejscowy, z lekka upośledzony Vox Populi. Teraz mogę sobie wpisywać w CV - Przenoszenie gór lodowych.
I na razie tylę, kończę i przepraszam za ewentualne błędy, ale spieszę się jak cholera  do tego ciemno tu jak w zgrabnej ale ciemno pigmentowanej dupie Beyonce. Odezwę się jeśli przeżyję. Tillu przybywam, rozłóż swe mocarne, germańskie ramiona...

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz