Tak, wiem dawno mnie tu mnie nie było, a zaraz znowu
wybywam. Wstawałem o 4 gnałem do Dzielnicy Dziwnych Klatek, odśnieżałem,
sprzątałem i pędem na Cmentarną Bramę tam przetaczałem się przez 18 pięter aż
po samo podziemne sedno i skrzypiące jądro Ziemi a potem pędem na Chełm gdzie
do północy albo i pierwszej malowałem mieszkanie wsiedniu kolorach i trzech
odcieniach. Potem spałem na miejscu na amerykance, którą właściciele
wypożyczyli zapewne od Hiszpańskiej Inkwizycji, a potem wstawałem o 4 itd, przez
cały tydzień i cały weekend. A teraz skończyłem, prawie, przespałem burżujsko
6,5 h i wylądowałem u Awarii spod której domu za 54 minuty zabierze nas autobus
na Rammsteina.
Oczywiście skoro już miałem tak gęsto zapchany program
trafiły mi się przyjemności dodatkowe, zgodnie z zasadą "że jak już coś
się dzieje, to wszystko". Tak więc biegałem wieczorem po mieście w
poszukiwaniu kwiatów na dzień heter, umawiałem się trzy razy na spotkanie z
imbecylem z komunikacju, który chciał żebym sam przeciągał kable, a on mógłby
mi uroczyście wręczyć modem, skasować sałatę i uciec. Ukoronowaniem wszystkiego
był pomyśł Władczyń Dzielnicy Dziwnych Klatek, żebym przeniósł pięciotonową,
górę ubitego śniegu stąd tam, 30
metrów, bo tak przmówił miejscowy, z lekka upośledzony
Vox Populi. Teraz mogę sobie wpisywać w CV - Przenoszenie gór lodowych.
I na razie tylę, kończę i przepraszam za ewentualne błędy,
ale spieszę się jak cholera do tego
ciemno tu jak w zgrabnej ale ciemno pigmentowanej dupie Beyonce. Odezwę się
jeśli przeżyję. Tillu przybywam, rozłóż swe mocarne, germańskie ramiona...
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz