Lepiej zjeść i zachorować
niżby miało się zmarnować
(Z serii: Pouczające powiedzenia i przysłowia szlachetnej
rodziny Baronessy Pazurek)
Na walęTynki zabrałem moją połowicę na „Nine”. W ostatniej
scenie wszystkie postacie opowieści, w przeważającej mierze kobiety wychodzą na
oplatające ścianę, podświetlone rusztowanie by patrzeć na głównego bohatera,
który odzyskał spokój i powraca właśnie do swojego świata. Tworzą jakby wielką
widownię by towarzyszyć mu w tej chwili i w tej właśnie chwili ekran stał się
odbiciem sali kinowej, którą wypełniały prawie wyłącznie kobiety, ze mną i
Pazurzastą u szczytu. Bo w końcu to my jesteśmy królikami w tym miasteczku a
Lady Pazurek jest niewątpliwie kobietą zasługującą na przebywanie na szczycie,
o szczytowaniu już nawet nie wspominając.
W prasie i knajpach trwają spory z kim w wyborach przegra
Kaczyński.
W radiu jakaś dziewczyna twierdzi, że po przesłuchaniu
naszej piosenki na Eurowizję, chce zmienić obywatelstwo... na jakiekolwiek. Też
ją przesłuchałem, czy ktoś się orientuje gdzie jest konsulat Nairobi?
Unia Europejska wprowadziła nowe ustalenia i teraz Francuzi
jedzą: rybę lądową, znaczy się ślimaka winniczka.
Na naszej Polibudzie jakiś maniak mierzenia ścian odkrył
jakieś nieprawidłowości. Zaczęli węszyć aż w końcu znaleźli na dachu małe
drzwiczki, przez które dawno dawno temu ubecy spuszczali się, jakkolwiek by to
zabrzmiało, do małej i ciasnej kabiny podsłuchowej, by obserwować miejscowe
ciało pedagogiczne.
W Multi stoi wielki plakat z Alicji w krainie, bohaterowie
siedzą za długim stołem, a całość wygląda jak ostatnia wieczerza z Szalonym
Kapelusznikiem w centrum... Już widzę rozjaśniony ogniem fanatycznej inspiracji
wzrok Dana Browna. Myślę że już wkrótce wszyscy poznamy PRAWDĘ!
Urządzimy zawody balonowe!
Mam pięć balonów wina...
(Staś zwany Czesiem)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz