Największy żelkowy miś
świata waży 2,3
kg
(onet)
Tuż przed Sylwestrem rozpadł mi się telefon. Nie powiem, że
się tego nie spodziewałem, załatwiłem sobie więc piorunem nowy. Nie doceniłem
jednak losu, który najwyraźniej dopiero się rozkręcał i drugiego zeżarł mi
komputer. To dopiero zabolało, bo nawet jeszcze skurwiela nie skończyłem
spłacać. Tak więc moi drodzy znów jestem sieciowym partyzantem, który
niespodziewanie wypada z lasu i ładuje się przed cudze komputery. Jeśli
zastaniecie mnie więc przed swoim, nie marnujcie czasu, tylko przynieście mi
kawę.
O Sylwestrze wspomnę tylko, że ze względu na tę jedyną noc,
Avatar opodatkowała swoją maman, a za zgromadzone środki zakupiła fajerwerki,
które odpalaliśmy przez całe pół godziny. Wylot ulicy ział ogniem i dymem
niczym Etna. A nieopodal zebrał się tłumek, który podziwiał nasze rozjaśniane
rozbłyskami i wykrzywione w psychopatycznym uniesieniu twarze.
Teraz czekam w herbaciarni na Człowieka z Blizną, znanego
przez niektórych jako Marzan. Mam mu oddać „Listonosza” Bukowskiego i „Czarną
Matkę” Stamma.
Mimo, że jesteś zimna
to zawsze zaskoczysz mnie
w łóżku – powiedział drogowiec
patrząc za okno
(CKM)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz