sobota, 14 listopada 2009

Pasja jest połączeniem złości i zamiłowania



Cisi posiądą ziemię,
są zbyt nieśmiali
żeby odmówić

Mucho, mucho ciężkiej roboty. Powroty w ciemności w usypiającym rytmie silnika. Dwie rzeki światła żółta i czerwona, składające się z setek diodowych świetlików, wiją się pośród wzgórz, znikają nagle za stokami, lub pną się niespodziewanie pod samo niebo. Oddychamy kurzem, obmywamy ręce w płynie do mycia szyb.
W piątek niebo pękło i wychynęło jesienne słońce w pełni swej termojądrowej glorii. Wisiałem akurat na kolejnej ścianie wysoko, wysoko jak budowlany pirat przyssany do anteny korsarskiego budynku w stanie półsurowym, wypełnionego pracującymi na czarno grabieżcami kasy znienawidzonego ZUSu i wypełniającymi swą gorączkową działalnością przyjazny półmrok szarej strefy. Światło spadło poprzez mgły. Z oparu wynurzyły się dachy, wzgórza, lasy, dalej niczym grzbietowa płetwa wychynęła strzelista wieża kościoła. Było naprawdę pięknie.
W środę byłem pierwszy raz w życiu na chrzcinach i pierwszy raz jadłem Rogale Świętomarcińskie. Chrzciny były w grassowskim Sercu Jezusowym na Czarnej, przeszedłem się więc kawałek wzdłuż nasypu by popatrzeć na ten budyneczek nad torami, który Meier penetrował brodząc po kostki w wyschniętych ptasich kupach. Podobno są tylko takie dwa na świecie. Drugi jest gdzieś w Austrii.
Dziś w końcu pospałem, choć parę razy otarłem się o granicę jawy, dziwiąc się, że już zapewne po wpół do piątej a budzik wciąż nie dzwoni. Rano spaliłem sobie grzanki na śniadanie. Były ze wszystkiego co znalazłem i to na razie koniec jedzenia na jakiś czas. Spodziewałem się kasy w piątek, ale roboty nie widać końca, a nie mam czasu za bardzo by sobie dorobić.
Dziś poszedłem na północ. Wystawiłem wraży łeb na plażę. Mgła. Morze w kolorze mgły. Plaża wyglądała jakby była końcem wszystkiego i czegokolwiek. Na krętej linii brzegowej ciemne sylwetki ludzi, rozrzuconych to tu to tam. Landszaft z końca świata. Pocztówka z zaświatów.

Strzelec! - Zawołała królowa. U jej boku
natychmiast zmaterializował się angielski
żołnierz z muszkietem - odstrasz go - roz-
kazała wskazując na śmigłowiec FBI -
Wyceluj w niego działo i zagroź zniszczeniem
jeśli nie poda identyfikacji. Używaj długich
słów, mów złożonymi zdaniami i udawaj, że
nie słyszysz odpowiedzi.
- Czy mam faktycznie otworzyć ogień, Wasza
Wysokość?
- Nie, ale wszystkie znaki mają na to wskazywać.
Później będziemy twierdzić, że wyglądał nam
na Irlandzki.

(Ruff)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz