- Chodź pokażę ci mojego nowego Fokkera
- Fokę?
- Fokkera
- Pana Fokę???
(My)
Jakże szary jest ten poranek. Szary jak podszewka żebraczego
płaszcza, tylko mniej śmierdzi zjełczałym serem. Mam klasyczną chrypkę. Szkoda,
że nie mogę mieć takiego głosu cały czas. To akurat ta częstotliwość, która
jeży dziewczynom włoski na karku i wprawia je w ten typ rezonansu, przy którym
stringi same z siebie zaczynają się zsuwać i zatrzymują się dopiero w okolicy
kolan.
Wczorajszy dzień przebiegłem. Rano sprzątałem babcine
przyległości pełne zdziczałych lokatorów. Uparła się żebym mopem przeleciał
kotłownię i poszła. Trochę ucichło, patrzę a tu otwierają się drzwi i Student
przemyka na golasa do kotłowni i usytuowanego tam prysznica. Już chciałem za
nim krzyknąć żeby chwilę zaczekał, gdy z pokoju wychynęła równie naga lasia,
maleństwo o klasycznej linii i kształtnym, ciężkim biuście przelewającym się leniwie
z boku na bok w takt jej kocich ruchów... Cóż było robić, oparłem się w miejscu
z najlepszym widokiem i poczekałem aż będą wracać...
Potem byliśmy na wystawie japońszczyzny koło Pałacu Opatów.
Były to głównie kimona, choć trafił się sprzęt do herbacianej ceremonii. Potem
pohasaliśmy jeszcze pośród stałej wystawy Kaszubskiej, ekscytując się perełkami
typu: końskie buty czy młynek do kaszy.
W domu zaproszono mnie na obiad. Matka podawała na tak
totalnym kacu połączonym z grypą, że te cholerne polędwiczki paliły mnie w
zęby.
Wieczorem lądowaliśmy u Krzyśków, w choinkowej scenerii
rozświetlonej rafinerii spinającej oba horyzonty. Okazało się, że wszyscy
przynieśli wino a i gospodarze przygotowali zapas bliżej nieokreślonej ilości
butelek. Tak więc w jakiś czas później, zagryzając pizzą i skacząc po
programach muzycznych, mniej lub bardziej wstawieni bawiliśmy się w tą grę co
to się wyciąga klocki z dołu kładzie na górze, aż wszystko się rozleci.
Oczywiście trzęsienie stołem, czy rzucanie korkami było zwykłą strategią w
naszej wersji gry. Osobiście uważam, że powinno być dwa razy więcej klocków,
żeby dało się ustawić jeszcze jedną wierzę, nazwalibyśmy to wtedy World Trade
Center i z powodzeniem sprzedalibyśmy Islamistom.
Jutro zaczyna się piekielny tydzień pracy na trzy etaty.
Obejrzałem sobie mój osobisty grafik i z radością stwierdziłem, że gdzieś w
okolicach środy znajdzie się trochę czasu na sen... Będę spał! Spał!!! Może
nawet coś zjem!
- Kochanie, czego ci brakuje w naszym seksie?
- Karoliny...
(Krzysiu)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz