Nie lubię brać psów na ręce.
Zawsze się boję, że mi się
ręka omsknie do tyłka.
(Lennonka)
Trochę u nas wieje. Wczoraj gdy wracałem przez ciemność do
domu, mijany przez wirujące chmury listowia i pędzone wiatrem elementy
budynków, u stóp upadła mi trzymetrowa gałązka z dorodnym ptasim gniazdem. Była
tak blisko, że mokre liście zostawiły mi mazy na okularach. U sąsiadów za
płotem runęła sosna. Morze wyrzuciło samotny kapok, a upiorne wycie wiatru
pośród budynków sprawia wrażenie wręcz organiczne i z pewnością bardzo
zirytowane. Wieje tak, że prawie widać jak powietrze strzępi się na zakrętach.
Chmury pędzą i rozpadają się na kawałki, strugi deszczu
rozbłyskują w nagłym słońcu, po chwili robi się ciemno jak w piekle. Światło
migocze jak w jakiej transkontynentalnej dyskotece. Ludzie ukryci w betonowych
transzejach mieszkań pozostawiają ulice potworom. Morze spienione w ostatecznym
szaleństwie, wygląda jak mickiewiczowska dziewczyna w poszarpanej białej
sukience, tańcząca transowo na rynku przeciwko ludzkim gustom i
przyzwyczajeniom. Aż chce się żyć, aż chce się wyć i iść, iść, iść przed siebie
do utraty sił. A potem, gdzieś daleko, opaść w jakimś wykrocie, na miękkie łoże
z opadłych liści. Rozpalić niewielkie ognisko i pozwalać myślom biec bez celu,
podczas gdy świat z rykiem przetacza się górą. Chyba mam już plan na dzisiejszy
wieczór. Ktoś chce się przyłączyć?
Może znajdziemy pośród fal bursztyn wielkości dłoni, może
piękną, pozieleniałą topielicę, która wyszepcze jakieś głębinowe tajemnice z
tamtej strony. Może gwiazdy przesłonią skrzydła smoków północy, a może gdzieś
daleko na horyzoncie dostrzeżemy odległe światła Winety, która wynurza się
spośród fal tylko w tę jedną noc w roku. Kto wie, w takie noce warstwa
rzeczywistości staje się cieńsza i wszystko staje się możliwe.
- Dochodzą do 80 kilo, łapiemy
je na harpun.
- Smaczne?
- Najlepsze.
- I pewnie one też w nas gustują?
- Jesteśmy ich przysmakiem.
- A nie dałoby się poszukać czegoś
milszego i może... bezpieczniejszego?
- Spoko, ja się zajmę harpunem.
- A ja co, mam ci trzymać kapelusz?
- Nie, ty będziesz przynętą
(Bunch)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz