Ten królik ma z 8 lat i już
dawno powinien być po
drugiej stronie marchewki
(Kudłata)
Świat się zmienia. Wycieli nawet tą wierzbę, pod którą choć
raz na poważnie całowałem się z Aube. Na poważnie nie oznacza tych wszystkich
czułych, siostrzanych cmoknięć w policzek, czy też tego namiętnego razu, gdy
cofnęła się gwałtownie zostawiając mnie z jęzorem na wierzchu w tłumku
znajomych... Myślę, że gdybym nie miał w tamtych czasach tak niskiej samooceny
to pewnie dorobiłbym się przy tamtej okazji jakiejś traumy i dziś wychodziłbym
w noc z motyką by kolekcjonować damskie przysadki.
Wczoraj byliśmy na Kudłatych urodzinach. Tylko ja i trzeźwi
oazowcy, czy coś w ten deseń. Oblekłem się cały w czerń, rozjaśniany jedynie
napisem „nienawidzę ksywki MISIU” na bohaterskiej piersi. W okolicach Letniewa
przypałętało się dwóch łysych pedałów... sorki rowerzystów, których rzadkie
synapsy, dymiąc i strzelając przeanalizowały ten złożony problem, dzięki czemu
spędziłem część drogi w towarzystwie dwóch zmechanizowanych debilów,
wykrzykujących różnymi głosami „Misiu!”.
Od Kudłatej otrzymałem ostatnio głośniki do kompa, wyciągam
je z torby, oglądam kabelki i pytam mojego Pazura Bojowego: czy ona ma szczura?
- Nie, królika – To wiele wyjaśnia.
Kudłata posiada dar gotowania, dzięki czemu mój wątły
organizm, egzystujący na chińskich zupkach i gumie do żucia Orbit przeżył szok
jedzeniowy. W ogóle wszystko wszystkim dobrze wchodziło, ale miejscowym demonem
konsumpcji okazała się Hania, dziewczę drobne i smukłe jak trzcina. Ta drobna
istotka dezintegrowała w sobie wszystko, łącznie z politurą z talerzy, a w
oczach siedzących nieopodal począł rodzić się lęk by nie stać się obiektem
jakiejś tragicznej w skutkach, jadalnej pomyłki. Narodziła się nawet teoria, że
rzeczona posiada sześć żołądków, przeładowujących się w niej na rewolwerowym
bębnie.
Było sympatycznie, spoczywaliśmy sobie słodko przepełnieni
na kanapie a towarzystwo grało z dziką pasją w Dżunglę, czy też jak to niegdyś
określił Dan w „Chapaj dzidę”.
Po wszystkim udaliśmy się stadkiem by pogapić się na nocną
iluminację nowiutkiej Fontanny Czterech Kwartałów, nawet w nocy był tam mały
tłumek obserwujący zmienne strumienie wody i głaszczący wylegujące się lwy.
UUU, twoi rodzice wieszali
na ścianach twoje rysunki,
moi użyli moich do ocie-
plania drzewek na zimę
(Ja do Kudłatej)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz