czwartek, 4 września 2008

Make love not work


Tam  jest  strumyk. W strumyku
misie łowią rybki i je rozszarpują.
Tu  misiu  będzie  łowił  rybki dla
kota a kot je będzie rozszarpywał.
A jak nie będzie rybek to kot roz-
szarpie misia. Nie ma rybek nie
ma misia...

(Lady Pazurek)

Przed wyjazdem Krzyś dzwonił po schroniskach, koleją rzeczy dotarł na liście do punktu "Zygmuntówka". Dzwoni a tam koleś pyta: A czy naprawdę musicie przyjerzdżać do mnie?".Podobno na sieci o Złym Zygmuncie i jego schronisku zebrało sie już wystarczająco materiału na niezłą literaturę. W każdym razie gdy staczaliśmy się ze szczytu Babiej Góry, zabrakło nam wody i część ekipy postanowiła w celu uzupełnienia rzeczonej do Zygmunta zajrzeć. Zygmunt akurat krążył ponuro z wielką spalinową kosiarą po okolicznych łąkach. Ostatecznie wody dał, ale już na pytanie Dana o kolę odpowiedział wyłącznie pełnym nienawiści spojrzeniem. Potem gdy już wyszli z domu obok wyskoczył jakiś typ i zapytał czy Zygmunt ich obsłużył...
Awarii za to śniły się koszmary. W jednym z nich grałem z Krzyśkiem w bilard bez kijów. podnosiliśmy po prostu stoły, tak, żeby bile staczały się w otworki. Awarja usiłowała wytłumaczyć nam, że to nie tak, w końcu poszła po kije. Gdy wróciła stwierdziła, że wyszliśmy i znikamy jej gdzieś hen na szlaku, postanowiła nas gonić i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie te pieprzone kamienie...
Ja z kolei awansowałem na wujka. Góralka miała dwójkę dzieci. Paroletnia córa stała w furtce i informowała wszystkich przechodzących: A my mamy sześciu gości, w tym wujka w okularach. Zgadnijcie o kogo chodziło...W każdym razie towarzystwo miało niezłą zwałę z moich konwersacji z młodą damą, tudzież w chwilach, takich jak nasz powrót z trasy. Wchodzimy, Mała siedzi w drzwiach i mówi: Cześć, cześć, cześć, cześć, cześć wujku.
Poza tym Krzysiu stwierdził, że to ja jestem tym tańczącym w magicznych vansach bohaterem teledysku "You can dance". Odkrył to w pizzeri, na tyle głośno, że obejrzeło się pół lokalu. Przez moment bałem się, że zaczną schodzić się po autografy. Awaria zdaje się w swej nieprzebranej złośliwości i z wrodzonym brakiem współczucia umieściła na swoim blogu wraży teledysk. Jestem pewien, że dobry Bóg nie pozwoli na takie uciskanie maluczkich i jeszcze w tym tygodniu jej nazwisko zostanie odkryte na liście Wildsztajna.
Dobra starczy na razie tych opowiastek z południa. szczególnie, że po powrocie dostałem takiego doła, że się rozchorowałem i klawiatura z lekka pływa mi przed oczyma. Szponiasta tez ma już pierwsze objawy, a że dziś ma być jej spóźniona impreza urodzinowa, to aby nie być osamotnionym i nieszczęśliwym, przed przyjściem gości obliżemy wszystkie szklanki.

Awaria-
Chyba mam gorączkę, Krzysiu
mógłbyś sprawdzić?
Krzysiu-
Ale ja umiem sprawdzać
temperaturę wyłącznie za
pomocą palca...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz