piątek, 24 lipca 2009

Wpierdol in the dark



Ten kto zadaje głupie pytanie
jest głupi przez pięć sekund.
Ten kto go nie zadaje pozostaje
głupi na zawsze

(Stare chińskie przysłowie)

Czekolada rozpuściła mi się w brązową, połyskliwą kałużę... w temperaturze pokojowej. Babka toczy wojnę z jeżem. Ona go łapie i wyrzuca do sąsiadów, on wraca i usiłuje zadomowić się na klatce. Ona go znowu łapie... i tak w kółko. Ostatnio dorwała go jak usiłował wspiąć się po schodach, co każe mi przypuszczać, że jeż od prostych planów ekspansji przeszedł do rozbudowanego planu eksterminacji miejscowej ludności.
Ja z kolei po wielu krwawych i nasączonych emanacją rozbudowanych przekleństw perypetiach, zainstalowałem zazdrostki na oknie w łazience, dzięki czemu mogę teraz ganiać tam z wywalonym balasem i spokojnie golić się na golasa wypełniony spokojną pewnością, że wszystkie te włosy wyschną nie doprowadzając nikogo do zawału i nie wabiąc mi pod płot tłumu rozhisteryzowanych fanek (ewentualnie zapobiegając powstaniu kultu Kudłatego Dzika czy innej Wielkiej Stopy).
Do naszego epicentrum wszechświata dotarł wprost z Junajted Kingdom Skrzywiony Mireczek, przyprowadził ze sobą swoją miejscową kuzynkę, która gdy nikt nie patrzył, osiągnęła dojrzały wiek 17 lat i jakiś niepokojący numer miseczek. Młoda istota jest wyszczekana i wymowna, a tak się akurat złożyło, że na tym samym terytorium przebywała akurat ekipa miejscowego dresiarstwa, znana głównie z taniego udostępniania części samochodowych i dręczenia sąsiadów umcumcem o drugiej nad ranem. Młoda opowiadała coś akurat żywo gestykulując i wymachując przed naszymi starczymi zmysłami rozlicznymi przyległościami, gdy od dresów oderwał się młodzieniec znany z racji gabarytów jako Rolling Stone. Dotoczył się do nas posapując i wykorzystując swą bystrą niczym mazut inteligencję oraz zestaw wypróbowanych odzywek, z których zapamiętałem dość często powtarzające się słowo „dupa”, zaczął do Młodej startować. Do tego nierozważnego czynu zachęciła go zapewne renoma Młodej, która lubi poszlajać się po wydmach z turystami, a i w okolicy krążą legendy o jej akrobatycznych umiejętnościach.
Tak więc Rolo, który, że tak powiem, nie w jednym piecu patyk maczał, pewny zwycięstwa, roztaczał wizję siebie jako rozkwitającego pana wszechświata. Obie zaś grupy zapadły w pełne wyczekiwania milczenie. Młoda wysłuchała go cierpliwie i gdy na chwilę się zatchnął, skupiając się na swoich niewątpliwych zaletach, walnęła ni z tego ni z owego: Ej czy to nie ty jesteś tą kurewką, którą zaliczyły wszystkie okoliczne dziewczyny?
R osłupiał w obliczu tak niezwykłego przewartościowania rzeczywistości. Wszyscy pozostali zaś się zaśmieli, my trochę dłużej niż oni. No i oczywiście wszystko skończyło się tak jak można było przewidzieć. Mała ma przepiękną śliwę, ale Rolo przez jakiś czas zbyt piękny nie będzie. Zastanawiamy się czy to pogłoski, czy też naprawdę w nocy przyszywali mu z powrotem ucho. Mnie bolą żebra i chyba lekko wystawiłem sobie bark, ale okulary ocalały, co jest dość istotne, bo to jeden z tych moich kawałków, które nie odrastają.
Poza tym jutro robię u siebie imprezę. Mam już na ten cel uzbierane osiem złotych, ale będzie fun.

Żona z mężem w łóżku. Mąż
kocha się jak w transie. Żona
przeżywa orgazm za orgazmem:
jeden, drugi, trzeci, czwarty...
W końcu cała rozdygotana pyta:
- Kochanie, co dziś się z tobą stało?
- Co...? Przepraszam, zamyśliłem się...

(CKM)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz