Ten kto zadaje głupie pytanie
jest głupi przez pięć sekund.
Ten kto go nie zadaje pozostaje
głupi na zawsze
(Stare chińskie przysłowie)
Czekolada rozpuściła mi się w brązową, połyskliwą kałużę...
w temperaturze pokojowej. Babka toczy wojnę z jeżem. Ona go łapie i wyrzuca do
sąsiadów, on wraca i usiłuje zadomowić się na klatce. Ona go znowu łapie... i
tak w kółko. Ostatnio dorwała go jak usiłował wspiąć się po schodach, co każe
mi przypuszczać, że jeż od prostych planów ekspansji przeszedł do rozbudowanego
planu eksterminacji miejscowej ludności.
Ja z kolei po wielu krwawych i nasączonych emanacją
rozbudowanych przekleństw perypetiach, zainstalowałem zazdrostki na oknie w
łazience, dzięki czemu mogę teraz ganiać tam z wywalonym balasem i spokojnie
golić się na golasa wypełniony spokojną pewnością, że wszystkie te włosy
wyschną nie doprowadzając nikogo do zawału i nie wabiąc mi pod płot tłumu
rozhisteryzowanych fanek (ewentualnie zapobiegając powstaniu kultu Kudłatego
Dzika czy innej Wielkiej Stopy).
Do naszego epicentrum wszechświata dotarł wprost z Junajted
Kingdom Skrzywiony Mireczek, przyprowadził ze sobą swoją miejscową kuzynkę,
która gdy nikt nie patrzył, osiągnęła dojrzały wiek 17 lat i jakiś niepokojący
numer miseczek. Młoda istota jest wyszczekana i wymowna, a tak się akurat
złożyło, że na tym samym terytorium przebywała akurat ekipa miejscowego
dresiarstwa, znana głównie z taniego udostępniania części samochodowych i
dręczenia sąsiadów umcumcem o drugiej nad ranem. Młoda opowiadała coś akurat
żywo gestykulując i wymachując przed naszymi starczymi zmysłami rozlicznymi
przyległościami, gdy od dresów oderwał się młodzieniec znany z racji gabarytów
jako Rolling Stone. Dotoczył się do nas posapując i wykorzystując swą bystrą
niczym mazut inteligencję oraz zestaw wypróbowanych odzywek, z których
zapamiętałem dość często powtarzające się słowo „dupa”, zaczął do Młodej
startować. Do tego nierozważnego czynu zachęciła go zapewne renoma Młodej,
która lubi poszlajać się po wydmach z turystami, a i w okolicy krążą legendy o
jej akrobatycznych umiejętnościach.
Tak więc Rolo, który, że tak powiem, nie w jednym piecu
patyk maczał, pewny zwycięstwa, roztaczał wizję siebie jako rozkwitającego pana
wszechświata. Obie zaś grupy zapadły w pełne wyczekiwania milczenie. Młoda wysłuchała
go cierpliwie i gdy na chwilę się zatchnął, skupiając się na swoich
niewątpliwych zaletach, walnęła ni z tego ni z owego: Ej czy to nie ty jesteś
tą kurewką, którą zaliczyły wszystkie okoliczne dziewczyny?
R osłupiał w obliczu tak niezwykłego przewartościowania
rzeczywistości. Wszyscy pozostali zaś się zaśmieli, my trochę dłużej niż oni.
No i oczywiście wszystko skończyło się tak jak można było przewidzieć. Mała ma
przepiękną śliwę, ale Rolo przez jakiś czas zbyt piękny nie będzie.
Zastanawiamy się czy to pogłoski, czy też naprawdę w nocy przyszywali mu z
powrotem ucho. Mnie bolą żebra i chyba lekko wystawiłem sobie bark, ale okulary
ocalały, co jest dość istotne, bo to jeden z tych moich kawałków, które nie
odrastają.
Poza tym jutro robię u siebie imprezę. Mam już na ten cel
uzbierane osiem złotych, ale będzie fun.
Żona z mężem w łóżku. Mąż
kocha się jak w transie. Żona
przeżywa orgazm za orgazmem:
jeden, drugi, trzeci, czwarty...
W końcu cała rozdygotana pyta:
- Kochanie, co dziś się z tobą stało?
- Co...? Przepraszam, zamyśliłem się...
(CKM)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz