czwartek, 23 lipca 2009

Modlitwa z przerwą na reklamę



- Skąd masz ten numer?
- Mam kumpla, zna
wszystkie numery

(Artemis Fowl)

Jestem pasażerem. Wpijam się pazurami w tłuste cielsko Ziemi i daję się jej nieść niczym wsza przez rozgwieżdżoną pustkę. Nie palę, nie ćpam i za mało piję. Od czterech i pół roku nie uprawiam seksu. Co ja robię w tym cholernym miejscu. Dlaczego krzywdzę tak mało ludzi, dlaczego niczego nie niszczę. Ciągle uzbrojony i niebezpieczny rdzewieję na mieliźnie w jakimś zamulonym kanale. Nic nie straciłem ze swojego arsenału, magazyny amunicyjne wypchane po brzegi, ale wieże działowe nie obracają się na leżach. Dalmierz nie dostrzega celów.
Nie nadaję się do codzienności, brak mi tego genu, który pozwala wam zasnąć w sobie i codziennie iść do pracy. Przez kilkadziesiąt lat wykonywać coś, nie robiąc nic. Nie umiem przestawić się na fabryczną produkcję zapomnianych chwil. Jestem ciągle świadomy, każdej chwili mojego życia. To przerażające zdawać sobie sprawę, że mijają i nie wypełniać wszystkich krzykiem.
Podobno człowiek jest szczęśliwy tylko wtedy gdy robi to do czego został stworzony. To dość irytujące, że mi najlepiej wychodzą złe rzeczy. Czy można powstać po to by być złym? Czy Bóg może stworzyć kogoś takiego? Czy jest mu potrzebny? Co jest złem dla Boga, czy to samo co dla jego prymitywnego tworu? Przecież to się bez przerwy zmienia. A może tacy ludzie są potępieni od urodzenia, a ich rola to zmiany jakie tworzą w życiu innych. Wiry burzące zastałą, gładką powierzchnię oceanu rzeczywistości. Czy w tym przebogatym w formy oceanie potrzebne są także potwory?
Tak czy inaczej czuję się potworem niezrealizowanym. Martwi mnie, że nie mam dziś ochoty niczego zniszczyć, czegoś sobie przywłaszczyć czy kogoś powkurzać. A równocześnie rzygać mi się chce od oblepiającego mnie zastałego smrodku dobroci. Muszę stąd wyjść. Potrzebuję ruchu, umykającej linii horyzontu. Potrzebuje krzyku i nocy wlewającej się z rykiem w moje serce.

- Tak? A jak zamierzacie nas
powstrzymać?
- Po kolei, bestia po bestii

(CSI)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz