Statystycznie 9 osobom na10
podoba się zbiorowy gwałt.
(Bash)
Cholera, tu zaczyna się właściwa notka i trzeba zacząć
myśleć. Nie chce mi się. Wczoraj było tak gorąco, że krew w żyłach zmieniała
się w galaretę. Potem pancerne dywizje burz przetaczały się tam i z powrotem
poprzez noc. Gasł prąd a ja przy świetle świec i rozbłysków błyskawic, czytałem
„Czerwony Sztorm” Clancego. O tym, że wstałem o 7 bo mamy dziś jechać całą
rodziną kupować dywany już nawet nie wspomnę.
I tyle jeśli chodzi o pomysł fabularny na dzisiejszą notkę
dalej rozciągają się bure łejslesy i suche ugory. A propos za jakąś chwilę
wybiorę się pewnie na górę, by podstępnie załapać się na jakąś karmę, bo u mnie
ocalało jedynie roztopione masło. Chcą żebym im dywany nosił, to niech mnie
karmią.
Ostatnio na plaży zastanawialiśmy się nad tym jak mocno
czasem nasza pamięć wiąże się z muzyką. Dla mnie już zawsze Aube będzie
kojarzyć się z Desert Rose Stinga a Kerry z Danzigiem. Wstęp do „Deeper kind of
slumber” zawsze uruchamiać będzie we mnie wspomnienie pewnej chwili z Kwadratu,
z jej widokiem, zapachem i uczuciami. Oczywiście miejscowym zwyczajem
nostalgiczną zadumę musiał przerwać nam jakiś typ, który szlochając oblał się
spirytusem i biegając od grupki do grupki tulił się do ludzi krzycząc, że „Nie
zasługuje by żyć”. Gdy biegł w naszym kierunku Adi wyciągnął na jego spotkanie
rozżarzonego papierosa. Gość ominął nas pięknym łukiem, buksując w piasku, ale
nastrój prysł. Czasem mam wrażenie, że Bóg nie chce byśmy traktowali siebie
zbyt poważnie. No ale w końcu z jego perspektywy wszystko to jest tylko
wytworem jego umysłu. Ja też nie przejmuję się specjalnie dylematami bohaterów
moich rysunków.
Lenn ma ostatnio nawroty babskich rozterek związanych z
„Byłą dziewczyną mojego faceta”. Cóż jakby nie patrzeć trzeba przyznać, że Gaja
była laską ponętną i w taki smakowity sposób „obleśną”, takie panny widzi się
zazwyczaj w snach, w których mówi się kwestie typu: „na kolana”, albo „wyssij
wszystko”, niemniej to Lenn wygrała ten wyścig ewolucyjny, a ostatecznie tylko
to się liczy.
A skoro już o wyścigu ewolucyjnym mowa znajomi jeżdżący na
różne militarne zjazdy leciwym T-34 o bezpretensjonalnej nazwie Niepokonany IV
(choć ta 4 wydaje mi się nieco niepokojąca), dowiedzieli się, że na tym samym
zlocie jest była jednego z załogantów, ze swoim nowym facetem. Cóż w takiej
sytuacji mogli zrobić ci rozsądni, młodzi ludzie? Poczekali aż swołocz pogna do
kuchni polowej, po czym manewrując niczym baletnica tą kupą żelastwa przebyli
połowę pola namiotowego i rozjechali typowi namiot. Dwa razy. Chyba nawet
pokręcili się na nim w miejscu. Kto widział jak skręca czołg ten wie jak to
wygląda. Podobno wykluczono ich ze wszelkich zjazdów na 5 najbliższych lat,
mimo że twierdzili, że to wypadek. Rozsądnie nie zaprzeczali, że to oni, bo po
śladach gąsienic odnalazła by ich nawet wycieczka z zakładu dla ociemniałych.
Właściciel namiotu nie wniósł jednak żadnej skargi, może dlatego, że miał
jeszcze na miejscu samochód.
Słyszałaś o takiej akcji:
Dziewictwo - mam ale
nie dam???
- Pierwsze słyszę
- I za to cię lubię
(Bash)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz