piątek, 17 lipca 2009

Kanapka z chlebem i jedziesz dalej



Nigdy nie pokazuj, że krwawisz
i zawsze miej plan ucieczki

(Świat to za mało)

Słodkich snów moje kurczaczki, globalny piekarnik już na was czeka. Nowego potopu nie będzie, Bóg wciąż spłaca rachunki za wodę po poprzednim. Jak twierdził Snerg, żadna istota ze swego poziomu istnienia nie jest w stanie postrzegać istoty wyższej. Dla pszenicy ptak nie jest istotą wyższą, dla kury istotą taką nie jest człowiek, prędzej pies, który szczeka i gryzie. Gdyby jakiś kurzy filozof miał opisać istotę wyższą byłby to z pewnością stwór latający wielkości słonia, z tysiącem dziobów i dziesięcioma tysiącami pazurów, byłby zwielokrotnieniem możliwości kury. Człowiek zaś dla każdego kurzego naukowca byłby oczywistym żywiołem natury. Czymś wielkim, co sprowadza z nieba ziarna i przed czym lepiej wieczorem uciec do kurnika bo może uderzyć. Lepiej nie igrać z żywiołami, bo doświadczenie wykazuje, że może się to źle skończyć, ale żeby uważać je zaraz za inteligentne, czy lepsze – nonsens. I tak moi kochani, możemy być otoczeni przez obcych z innej galaktyki, może codziennie po niebie nad naszymi głowami przepływa Bóg wichrząc nasze włosy, ale my nie potrafimy niczego zobaczyć, bo nasze zmysły pozwalają nam tylko dostrzec wartości ilościowe a nie jakościowe...
Biorąc to wszystko pod uwagę, jak to wpływa na wasze upojne tetate z panoramicznym zdjęciem Dody w zaciszu domowych pieleszy. Spoko, jeśli Oni tu są, to i tak nie ma to dla nich znaczenia, z tej prostej przyczyny, że postrzegają nas jako zwierzęta. Robiące różne zadziwiające rzeczy, sprytne zwierzęta.
Przypomniało mi się to wszystko, gdy o 2:46 w nocy zwalili mi się na łeb Króliczki i Oscyp, czarterem wprost z Łodzi. Otworzyłem im wkurwiony na golasa, co zdaje się uświadomiło im konieczność dostarczenia ofiar przebłagalnych, bo piliśmy potem jakąś domową berbeluchę do rana i rozważaliśmy czy Bóg nas kocha. Ostatecznie ustaliliśmy, że jest całkiem nieźle jeżeli po prostu nas toleruje.
Kiedyś gdy byłem młodszy, fantazjowałem, że ludzie mogliby hodować takie małe ludziki w wielkich akwariach. Byłyby tam całe krainy, domy, lasy, małe życia, a hodowca mógłby robić z tym światem co by mu się tylko spodobało... Wiecie co dzieciak potrafi zrobić kotu, albo chomikowi? Zapewniam was, ludzie w akwariach mieliby przejebane. Jeżeli Bóg miałby mieć podobny, ludzki stosunek do nas, to lepiej od razu urządźmy sobie wojnę atomową, zanim wpadnie na jakiś odkrywczy pomysł.
Jestem zjebany, gości wykopałem o pierwszym brzasku, twierdząc, że tyle jeszcze przed nimi do zwiedzania, podałem im też adres Seby. Niech ma coś chłop od życia.
Poza tym odezwała się Aube. W pracy działo się akurat tyle, że postanowiła przeczytać ostatnie 5 miesięcy mojego bloga. Podobno wzbudzam w niej tęsknotę za naszym mały rajem. To dobrze, z jednej strony znaczy to, że potrafię jeszcze zakląć emocję w słowa, z drugiej może nie wytrzyma na warszawskiej pustyni rzeczywistości i powróci tu kiedyś w glorii i wspaniałości nadciągającej jutrzenki.

Widzisz przyjacielu, na tym świecie
są dwa rodzaje ludzi. Są ludzie z
naładowanymi pistoletami i ci,
którzy kopią. Ty kopiesz.

(Dobry, zły i brzydki)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz