- Stoimy tu sobie pod tym rozłożystym drzewem,
trzymając się za rączki jak jacyś: Romeo i Julia,
Walles i Królowa Anglii, Robin i Marion...
- Wszyscy skończyli tragicznie
- Fakt, do tego w dwóch przypadkach na trzy
przeżyły tylko kobiety.
- Tristan i Izolda
- Abelard i Helojza
…
- Ron i Hermiona
(My na środku nieistniejącego cmentarza)
Wczoraj babciny pies psychopata podciął mnie na schodach, a
schody u mnie strome, śliskie i kręcone. Odbiłem sobie parę coniecośów i
wieczorem bałem się położyć bo przed oczy napływał mi biały szum. No ale z tym
już mogło mieć coś wspólnego złożenie dwóch nocy w ofierze Houseowi, podczas
gdy w dzień trwał ostry zapieprz. Dziś wywiozłem z podwórka dwie bramy i
dostałem za nie tyle co kiedyś za jedną. Od razu widać, że olimpiada w Pekinie
już się odbyła.
Co tam jeszcze, a odpalam mój strzelający telewizor a tam
Ben Affleck w wahadłowcu, przełączam na inny program a tan Ben Affleck w
myśliwcu. Wczoraj ostrożnie włączam sprzęt a tam Młody Ben powstrzymuje wojnę
nuklearną... Boję się otworzyć konserwę...
Chodzi za mną ostatnio myśl, żeby zadzwonić do Aube i
wydobyć ją choć na chwilę na światło z warszawskiej nicości. W ogóle niezłym
pomysłem byłoby przejechać się do Wawy i skrzyknąć wszystkich kryjących się tam
w miejscach cienistych i wilgotnych znajomych. Zebrały się niezły tłumek,
akurat do picia, seksu i porubstwa.
Pogoda zrobiła się piękna, to z pewnością jakiś podstęp.
Szponiasta obroniła pracę licencjacką i dziś z Kudłatą załatwiły sobie praktyki
na jakiś wykopaliskach na Wałowej. Ja muszę skończyć dziś książki z biblioteki,
bo przetrzymałem je już lekko, a po ostatnim unowocześnieniu Biblioteki Głównej
nie mogę wykluczyć zdolności rażenia dłużników przez bibliotekarki pociskami ziemia-ziemia.
Jest tam teraz tak nowocześnie, że człowiek ma wrażenie, że ściany na niego
patrzą i go obwąchują, co ma zapewne miejsce.
Tymczasem jednak gdzieś daleko na południu, w delcie
mulistej rzeki na pokład polskiego drobnicowca, wkroczyła gibka murzyneczka i
wręczyła osłupiałemu Sebie kwilące zawiniątko, paczkę pieluch i jakieś dwa
papierki napisane po ichniemu, po czym uciekła. Teraz gdy dzwoni z lekka
purpurowy i podkrążony, witamy go chóralnym: Cześć tatusiu. Miejmy nadzieję że
nie rzuci się do morza z kontenerem u szyi.
- Tam na drzewie, to kot czy ptak?
- Hmmm
- Raczej ptak, ale jaki, gołąb czy kaczka?...
Tak to na pewno kaczka.
- Raczej kawka
(My)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz