czwartek, 25 czerwca 2009

Nieznośna lepkość bytu


Jeśli potrafisz o czymś marzyć,
to potrafisz także tego dokonać

(Walt Disney)

Policja złapała typa, który przechadzał się po ulicy z granatem. Podczas zatrzymania typ najspokojniej w świecie odbezpieczył granat i wręczył go policjantowi i tu cytuję: Policjant zachował zimną krew i ostrożnie odłożył granat... Potem zdetonowano go (granat nie policjanta, choć trochę szkoda) na miejscu, używając zapewne do tego ładunków wybuchowych, bo mam dziwne wrażenie, że odbezpieczony granat, choćby nie wiem jak ostrożnie odłożony, jeśli ma ładunek to wybucha. No chyba, że policjant nie był wystarczająco ostrożny i coś w tym granacie potłukł. Niedelikatni ci nasi policjanci, przecież te granaty są takie kruche.
Tymczasem Meave’a urządza w Empiku wielkie polowanie na seryjnego rozbieracza maskotek. Niebezpieczny ten dewiant szczególnie upodobał sobie maskotki z „Włatców Much”. Niecnie obnaża posągowy biust Higienistki i ściąga spodnie Czesiowi i jego kompanom. Przyznam się, że pod wrażeniem tej opowieści sam zainteresowałem się, czy Higienistka ma sutki. Podobno przestępca pojawia się codziennie, lecz jest szybki i nieuchwytny, nie przestraszcie się więc jeśli przeglądając pierdółki w Empiku traficie na parę złowrogich, czujnych oczu popatrujących w stronę maskotek spomiędzy zeszytów z Witch a gustownymi portfelami ze skaju. To sprawiedliwość czyni swoją powinność.
Pogoda jest dość wstrętna. Cała herbaciana ekipa gania jak kot z pęcherzem szykując wspólny prezent ślubny dla Void i Stasia zwanego Czesiem. Stawiamy czoła odwiecznemu problemowi: co dać komuś kto ma wszystko, a jak czegoś nie ma, to zaraz może mieć. Postawiliśmy więc na oryginalność, co z tego wyjdzie zobaczymy w praniu.
Rano puściłem cała kasę na moją część prezentu. Zostały mi dwa grosze w kieszeni i kubek Early Graya w żołądku. Nic to, wproszę się dziś do domu Sióstr i może załapię u mamy Void na jakieś obiadello.
Gadając z Meave’ą zagadnąłem ochroniarza, czy nie ma u nich roboty. Stwierdził, że mają komplet i że sam też szuka pracy. Uśmiechnąłem się z lekka i stwierdziłem: Jesteśmy wędrującym pyłem.

Była całkiem miła, no ale w końcu to
jest problem z wampirami. Wampiry
są całkiem miłe, aż do momentu gdy
nagle już nie są.

(Pratchett)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz