sobota, 9 maja 2009

Stocznia żywych trupów


Pazurek - Już wiem jak nazwiemy nasze dzieci:
Florentyna i Faustyna, w skrócie Flora i Fauna.
Ja – Czemu od razu nie Bazooka i Laweta?

Do drugiego roku życia Szponiasta była karmiona tylko piersią. Pewnego dnia jej matka zachorowała i musiała zacząć brać antybiotyki, wzięła więc pociechę na ręce i mówi: „Od dziś będziesz jeść normalne jedzenie bo mleczko mamusi będzie niedobre”. A Szponiasta na to „Dobrze”... i tyle. Żadnych fochów, żadnych płaczów. Jej matka była w lekkim szoku. To jest jedna z tych nieokreślonych cech, które tak mi się podobają w moim Złowrogim Maleństwie. Gdyby nagle otworzyły się podwoje piekła i pomiot Władcy Kłamstw zalał Ziemię, to na negocjacje wysłałbym Lady Pazurek, choćby po to żeby zobaczyć stropioną minę Diabła, który trafiłby na jej zwartą neurologikę.
A poza tym nuda. Nic się nie dzieje. Schowałem się przed ulewą pod betonowym przęsłem Błędnika i patrzyłem w zaparowane okna przejeżdżających pociągów. Potem przyszedł ciepły i szalony wiatr, który naciskał a nie szarpał. Drzewa kładły się do ziemi, powiewy obejmowały miękko ludzi i falowały miastem niczym czerwonymi wodami oceanu. Szedłem przez Neue Scotland pośród tańczących w wirach powietrza płatków kwiatów wiśni. Przemykały mi lekko po twarzy niczym w filmach Mamoru Oshi.
Chłopaki gwizdnęli mi chodnik spod drzwi. Teraz ciągle muszę sobie przypominać, że za drzwiami jest o 40 centów niżej. Już ze dwa razy łapałem się futryny, żeby nie wyglebać się na pysk. Spod ziemi wyłażą fascynujące rzeczy. Skorodowane resoraki, folie po pyzach z lat siedemdziesiątych, złoża zapomnianego lastryko a ostatnio nawet kawałek zmurszałego filtra od niemieckiej maski przeciwgazowej i ułamany ludzki piszczel. Może to i dobrze, że nie kopali głębiej bo miałbym pod oknem ekshumację na pełną skalę i musiałbym polewać wrzącym olejem ścierwojady z Instytutu Prześladowań Narodowych.
Coś jeszcze? A tak, życzenia. Życzę wszystkim związkowym kurwom, przez które odebrano Miastu jego święto, aby zdychali w bólu, gnili żywcem poczynając od małych stęchłych kutasów. Życzę wam wy bando nieudacznych, bezużytecznych, zarobaczonych gówien, żeby historia was rozdeptała i wymiotła, życzę wam szczerze i z całej głębi mojego czarnego serca, żebyście zostali zapomniani.

- Powiedziałaś, że coś do mnie czujesz...
- Ale nie powiedziałam co.

(Dirt)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz