Pojawił się niespodziewanie obok
wykorzystując swoją umiejętność
niespodziewanego pojawiania się
obok
(Ciszewski)
Idę przez półmrok. Wokół w ścianach, przecznicami,
przeskakując ponad uśpionymi dorosłymi i łóżeczkami dzieci, biegną wilki.
Możesz wierzyć, że to cienie czy plamy wilgoci, lecz ja czuje intensywną uwagę
świecących ślepi wpatrzonych w moje plecy. Swoją drogą to zabawne jak bardzo
synonimem strachu mojego pokolenia był wilk o świecących ślepiach. Pamiętam
jaki popłoch i epidemię tysięcy nocnych koszmarów wywołała Akademia Pana
Kleksa, w której pośród płonących wzgórz wędrowały armie wilków.
Czasem trafia się jakiś jaśniejszy punkt pośród zaułków.
Zatrzymują się wtedy i unoszę twarz ku niebu w poszukiwaniu gwiazd. Skrawku
nieba obramowanego postrzępionymi krawędziami dachów. Później ruszam jednak
dalej, a szarych wilków z każdym dniem, z każdym rokiem jest coraz więcej.
Czuję na karku ich oddech, ich milczące oczekiwanie.
Uśmiecham się pod nosem. Krople skapują mi z włosów i
okularów. Robię kolejny krok. Kiedyś ostatecznie dotrę zapewne do jakiejś
głównej ulicy, pełnej ruchu, ludzi, neonów i aniołów w minispódniczkach. Stanę
u wylotu światła i cienia, obejrzę się za siebie ostatni raz i dam krok w
światło.
Tymczasem jednak pada deszcz. Rozpuszczam ból głowy w
megatonowej kawie. Za oknem dwóch typów zabiera mi ziemię z podwórka. Ojciec
wszedł w kolejną maniakalną fazę remontu i mają mi wyłożyć brukiem i kamieniem
podwórko od brzegu do brzegu. Na razie zbierają wierzchnią, półmetrową warstwę
ziemi i wrzucają do kontenera.
A poza tym marzy mi się praca stróża nocnego, najlepiej w
kawiarence internetowej. Ma ktoś jakieś propozycje?
- A pan to wie kim był patron pana ulicy?
- Ta, a pani wie kim byli Dworcow i Kolejow?
- No nie
- A przecież w każdym mieście jest ulica
Dworcowa i
Kolejowa...
(W pracy Krzyśka)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz