piątek, 17 kwietnia 2009

Według tego zegara można ustawiać bicie serca


Najgorsza u dzieci jest faza „Dlaczego”,
mała Void  w  swoim  czasie doszła do
pytań w stylu: Dlaczego wiążemy buty
żeby wyjść na spacer?

(Avatar)

Kaczyński przegrał z Dornem sprawę o alimenty... Ciekawe kto jest szczęśliwą mamusią. Czy Kaczor aby nie był ostatnio jakby bardziej pękaty? Zapewne dziecko wydostało się z niego rozsadzając mu kaprawy łeb, niczym Atena. Sądzę tak dlatego, że niżej trudno byłoby się wymościć pośród tych pokładów żółci i słoniny, a tak warunki idealne: pusto i wilgotno.
Dziś po raz pierwszy w historii naszych piątkowych spotkań to ja idę do Szponiastej a nie ona do mnie. Jes! Jes! Jes!, teraz to ja będę hołubiony, dokarmiany, układany przed telewizorem i przykrywany kocykiem. Będę gruby i szczęśliwy...
Wczoraj oglądaliśmy u Avatara „Kwarantannę”. W założeniu był to horror i w pewnym sensie był. Przez kilkadziesiąt minut umierałem z zażenowania, że ktoś mógł stworzyć coś tak nudnego, liniowego i nieżyciowego. Nie wiem czy rzeczywiście amerykanie są tak bezdennie głupi i odczłowieczeni jak to pokazuje ostatnio ich kino, mają jednak niewątpliwie totalny uwiąd pomysłowości i wyobraźni. Nonsens goni nonsens, „ludzie” biegają z wrzaskiem po piętrach niczym stado antylop i giną jedni po drugich. Nikt nie myśli, nikt nie próbuje działać grupowo a za to co chwilę zdarzają się smaczki w stylu opierania się w zadumie o drzwi z cienkich szybek i listewek, za którymi krąży śliniący się i charczący osobnik porażony superwścieklizną. Dzięki bogom i niebiosom giną wszyscy co do jednego. Co przywraca zresztą choć trochę moją wiarę w dobór naturalny. Kurcze sam mógłbym nakręcić coś sto razy lepszego. Wziąłbym kamerą, poobklejałbym się stuzłotowymi banknotami i pojechał na Orunię Dolną... Jeszcze bym pewnie dostał Oskara za efekty specjalne.

- Wezmę to pod uwagę, choć naprawdę
co  mogłabyś  mi  zrobić  gdybym  był
martwy...
- Nie doceniasz mojej pomysłowości...

(Weber)



*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz