Taką minę mógłby mieć
Anioł Zniszczenia podczas
pożaru świata
(Meyer)
W piątek o 8 dostałem smsa od Lenn. o 7:20 Krewetka opuściła
jej przebogate wnętrze i wydostała się na struchlały z przerażenia świat. Stwór
liczył sobie 59 centów długości i waży 3.22. Co jak uświadomiła mnie moja Lady
oznacza, że jest intrygująco długi. Jeśli jest jakaś sprawiedliwość na tym
świecie to wyrośnie na długonogą, wysoką laskę o wydętych ustach, która będzie
nosić krótką mamuśkę pod pachą obok torebki. Z tego co słyszałem poród trwał 7
godzin i zajął większą część nocy. Oznacza to też, że Lenn spędziła upojnie
święta w szpitalu. Dan ma ją stamtąd odebrać lada chwila i dobrze, bo całkiem
możliwe że ich słodki potomek wymyka się nocami z czułych objęć rodzicielki, a
potem dzieją się straszne rzeczy na bloku operacyjnym i znikają pielęgniarki...
Poza tym święta. Jestem permanentnie obżarty. Jestem tak
napchany, że chyba można odnaleźć na mojej powierzchni kontury poszczególnych
potraw, tu jajeczko, tam bigosik.
Udaliśmy się też w ramach spaceru całą rodziną na cmentarz.
Tydzień wcześniej byłem tam i przez pół dnia myłem groby. Dwadzieścia minut na
każdą literkę, bo jakiś imbecyl ciął w okolicy fleksem cegły i smuga rudego
pyłu przepłynęła sobie po stoku zmieniając okolicę w krajobraz cokolwiek
marsjański.
Mimo gorących protestów ogółu babcia postanowiła zabrać ze
sobą pieska. Piesek sadził kupy na grobach, a my musieliśmy tworzyć wokół żywy
mur, mijając w bramie strażników oraz wielką czerwoną tablicę „Zakaz wprowadzania
psów”. Na szczęście bydle niczego nie wykopało... bo jak sobie przypomnę
dwanaście jamników Cioci Joli...
I tyle, zaraz ruszam do Szponiastej. Zastanawiam się czy nie
wziąć wiatrówki i zapasu stalowych kulek, bo zza okna dochodzą mnie nieludzkie wrzaski
i odgłosy fal przyboju i wodospadów. Było nawet jedno czy dwa plaśnięcia
wypełnionych wodą prezerwatyw, które to wyluzowana brzeźnieńska młodzież rzuca
z dachów w przejścia między blokami. Fenomenalna sprawa, nie ma przed tym,
obrony, bo przy uderzeniu działa to jak szrapnel..
Obama pyta żony:
- No to jakiego psa powinniśmy wybrać?
- Genialni politycy mają koty...
(CKM)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz