poniedziałek, 13 kwietnia 2009

Ma oczy swojego ojca


Taką minę mógłby mieć
Anioł Zniszczenia podczas
pożaru świata

(Meyer)

W piątek o 8 dostałem smsa od Lenn. o 7:20 Krewetka opuściła jej przebogate wnętrze i wydostała się na struchlały z przerażenia świat. Stwór liczył sobie 59 centów długości i waży 3.22. Co jak uświadomiła mnie moja Lady oznacza, że jest intrygująco długi. Jeśli jest jakaś sprawiedliwość na tym świecie to wyrośnie na długonogą, wysoką laskę o wydętych ustach, która będzie nosić krótką mamuśkę pod pachą obok torebki. Z tego co słyszałem poród trwał 7 godzin i zajął większą część nocy. Oznacza to też, że Lenn spędziła upojnie święta w szpitalu. Dan ma ją stamtąd odebrać lada chwila i dobrze, bo całkiem możliwe że ich słodki potomek wymyka się nocami z czułych objęć rodzicielki, a potem dzieją się straszne rzeczy na bloku operacyjnym i znikają pielęgniarki...
Poza tym święta. Jestem permanentnie obżarty. Jestem tak napchany, że chyba można odnaleźć na mojej powierzchni kontury poszczególnych potraw, tu jajeczko, tam bigosik.
Udaliśmy się też w ramach spaceru całą rodziną na cmentarz. Tydzień wcześniej byłem tam i przez pół dnia myłem groby. Dwadzieścia minut na każdą literkę, bo jakiś imbecyl ciął w okolicy fleksem cegły i smuga rudego pyłu przepłynęła sobie po stoku zmieniając okolicę w krajobraz cokolwiek marsjański.
Mimo gorących protestów ogółu babcia postanowiła zabrać ze sobą pieska. Piesek sadził kupy na grobach, a my musieliśmy tworzyć wokół żywy mur, mijając w bramie strażników oraz wielką czerwoną tablicę „Zakaz wprowadzania psów”. Na szczęście bydle niczego nie wykopało... bo jak sobie przypomnę dwanaście jamników Cioci Joli...
I tyle, zaraz ruszam do Szponiastej. Zastanawiam się czy nie wziąć wiatrówki i zapasu stalowych kulek, bo zza okna dochodzą mnie nieludzkie wrzaski i odgłosy fal przyboju i wodospadów. Było nawet jedno czy dwa plaśnięcia wypełnionych wodą prezerwatyw, które to wyluzowana brzeźnieńska młodzież rzuca z dachów w przejścia między blokami. Fenomenalna sprawa, nie ma przed tym, obrony, bo przy uderzeniu działa to jak szrapnel..

Obama pyta żony:
- No to jakiego psa powinniśmy wybrać?
- Genialni politycy mają koty...

(CKM)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz