He he, Kiszczun popatrz tylko,
Cruse w Walkirii wygląda jak
Grebo u Pratchetta
(Tomasz)
Szaro. Nic nie robię, tylko piję i sikam. Skończyłem „HMS
Ulisses”, pod koniec tradycyjnie upuściłem parę łez. Babka dała mi talerz
białego barszczu, składającego się głównie z rozgotowanych, kapuścianych liści.
Bez żadnych planów wiszę sobie w próżni.
Ostatecznie, wydostałem się z domu. Zmusiłem się by iść. Iść
aż stopy pokryły odciski i pojawiła się krew. Mówią: „Jeśli nie wiesz co robić,
zacznij robić cokolwiek, aż coś zacznie się dziać” - To działa!
Pozwoliłem sobie zagubić się w mieście, skręcałem, gdy
przychodziła mi ochota, dążyłem do małych celów, miejsc na które chciałem po
prostu popatrzeć.
Praktycznie wyburzyli ten niezwykły, potrójny budynek koło
Żurawia, który niegdyś zajmowała ciepłownia a potem część ekspozycji Muzeum
Morskiego. To był chyba jedyny, istniejący przykład tego jak patrycjuszowskie
kamienice budowaliby komuniści. Nie był specjalnie piękny, był interesujący. W
jego miejscu stanie coś lepszego. I tak właśnie powinno być. Na Grząskiej, w
miejscu gdzie wykopano średniowieczną aptekę, dla odmiany wychynął już z ziemi
parter nowych kamienic. Wykop przesunął się o przecznicę w kierunku Kościoła
Mariackiego i sięgnął aż do zmurszałych, drewnianych kratownic wczesnego
średniowiecza i przekroju krzyżackich wodociągów.
Zdechło „Ciuciu”, jedyny taki sklep w Polsce, gdzie na
oczach ludzi robiono ręcznie cukierki. To strata niepowetowana i szczerze
mówiąc uważam, że takie miejsca Miasto powinno dofinansowywać i chronić, jako
wyjątkowe skarby. Będzie mi brakować słodkiego zapachu wypełniającego Powroźniczą.
Koło Polibudy spojrzałem w rozświetlone okno, wyjąłem
telefon i zadzwoniłem. Lenn przebijając się przez warstwy i prądy niczym
transatlantyk, dotarła do szyby i zamachała mi pękatym brzuszkiem.
Przez Wrzeszcz w tętnicę Hallera aż do Morza, potem zmuszony
linią brzegu na Pętlę, gdzie pod krzyżem dopadła mnie telefonem Szponiasta.
Krążyłem rozmawiając z nią po nowo zbudowanym skwerku. Potem już tylko kupiłem
chleb i snikersa i udałem się do domu by suszyć strupy na stopach w
rozmigotanym świetle telewizora.
Gdy przestrzegasz zasad
zadowoleni są wszyscy
inni
(Dr House)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz