piątek, 6 lutego 2009

Wegetarianizm jest nieekologiczny


Lubię  nastrój  zapomnienia,
to tak jakbym miał dla siebie
całą historię jakiegoś miejsca

(Lewandowski)

Na autostradzie w Niemczech kierowca nie zauważył znaków i wjechał na most w remoncie. Ujrzawszy przed sobą sześciomerową dziurę i wyceniwszy szanse na to, że zdoła się zatrzymać, dał po garach i przeleciał nad nią czterdziestotonowym tirem. Polizei mówi o cudzie i latającym tirze, kierowcą oczywiście był Polak.
Babka kupiła mi na urodziny obcisłe bokserki z tygrysem. Wyglądam w nich jak baletmistrz z filmu Top Secret i czuję się trochę jak Robbie Williams.
A poza tym przeprowadzka sprawia, że dotkliwość świata narasta. Ciągle zastanawiam się czy to dobrze czy źle. Wiadomo, bezpośrednie dotknięcie rzeczywistości wypala ludzi w parę miesięcy. Wszyscy mamy prywatne systemy obronne, które pozwalają nam trzymać świat na dystans, jedni żartują, inni są aroganccy czy mają misję, jeszcze inni robią z siebie nieudaczników, by nikt niczego od nich nie oczekiwał, jeszcze inni dołują się albo zwyczajnie nie widzą niczego poza zawartością własnej głowy. Ilość możliwości jest ogromna. Ci którzy pozwalają dotknąć się światu bezpośrednio i do końca, płoną krótko oślepiającym płomieniem, po czym rozsypują się w popiół pozostawiając powidok odciśnięty na zawsze na siatkówce oka ludzkości.
Moim nieszczęściem jest to, że nigdy nie potrafiłem zdecydować. Najwięcej i najlepszych w życiu rzeczy stworzyłem, gdy nagle przestałem być Mistrzem Małgorzaty a mój świat runął na 17 miesięcy. Budził mnie ból, nie trzeźwiałem tygodniami, prawie nie spałem. Postarzałem się wtedy o parę lat, ale dzięki temu mam tysiące wierszy, tekstów i opowieści na których mogę teraz żerować.
Tak wiem smędzę, ale akurat w tym tygodniu oberwałem skoncentrowaną dawką mocnych filmów i komiksów, które splotły się we mnie w siną gulę melancholii. „Zdarzenie” miażdżące przerażającym wdziękiem, film po którym szelest liści w ogrodzie nigdy już nie będzie taki sam. Potem „Astropia” niespecjalnie ambitna i robiona w garażu gdzieś na Islandii, ale niosąca ze sobą dużą dawkę optymizmu i wiary w marzenia. Potem w Empiku: „Lwy z Bagdadu”, „1001 nocy Królewny Śnieżki” i kilka innych.
W Astropi jest zadżebisty moment gdy blond dziunia szukając pracy wchodzi do sklepu z RPG. Tipsy, spiętrzone włosy, długie golenie, obcisła kieca klasy ABBA, a tam długie ciemne pomieszczenie, pełne nerdów. Pryszcze, rogowe oprawki, wyciągnięte swetry. …Zapada cisza, wszyscy zamierają w bezruchu, komuś z tyłu coś wypada z rąk na podłogę... aż chciałoby się dodać: Gdzieś w dali zawył pies.

Chaos to ład, który zniszczono
przy tworzeniu świata

(Lec)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz