piątek, 26 grudnia 2008

Czy można płakać pod wodą?


Co najmniej 140 ciał zmarłych
tragicznie wspinaczy spoczywa
na zboczach Mount Everestu

Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że nie dźwignę kartonu kaset magnetofonowych to bym go wyśmiał i nazwał bęcwałem o żółtym mózgu. Tymczasem zapakowałem wszystkie taśmy jakie znalazłem w pokoju po usunięciu mebli do kartonu po telewizorze, ogółem jakieś 800 sztuk i dźwignąłem... Dźwignąłem, wydałem dźwięk, odstawiłem, i z pokorą przełożyłem połowę do kartonu po odkurzaczu. Tak moi drodzy, w starym pokoju pozostała obecnie jedynie zdekompletowana szafa, którą usiłowaliśmy, bez powodzenia przewlec z Danem, pościel i sfatygowane łóżko, które ewakuując się ostatecznie z dziką radością obleję benzyną i podpalę, za te wszystkie zaostrzone sprężyny pomiędzy żebrami o poranku. Nowe lokum jest gotowe, umeblowane, ułożone i czeka na pierwszych gości, którzy dokonają pierwszych zniszczeń w czasie sylwestra.
Powiesiłem sobie w drzwiach nawet znalezioną na miejscu główkę Mikołaja z gęstą brodą. Jest dość mała i wygląda jakby wyrwano ją z kotła Pigmejom. Cały czas zastanawiam się czy części brody nie farbnąć na czerwono, wyglądałoby jakbym upolował i spreparował Mikołaja a następnie powiesił ku przestrodze Dziadkowi Mrozowi.
Co tam jeszcze, aaa, były niedawno podwójne urodziny Lenn i Avatara. Avatar zażyczyła sobie w prezencie bombki choinkowe, wszyscy przynieśli, ale niektórzy bardziej, albowiem Dannonki spędziły upojny wieczór na drobnych przeróbkach kilku kupnych bombek. Była więc np: bombka wyglądająca jak mała, rozwścieczona główka z paszczą pełną zębów i skrzydełkami po bokach, była tez taka duża, biała z wystającymi wulkanami, wielką różą i stojącym nad nią papierowym Małym Księciem, czy też maj fejwryt, bombka oblepiona futrem z wiszącymi łapkami i ogonkiem, wyglądająca jak pół obciętego kota.

Poza tym wszyscy jesteśmy chorzy, bo po Mieście rozniosła się ostatnio jakaś zaraza. W czasie gorączkowych majaków śniło mi się ostatnio, że gwałcę wampiry, opracowałem przy tym jakiś skomplikowany system, żeby mogły ssać nie ssąc, jeśli wiecie co mam na myśli...
Do tego święta, u mnie w domu tradycyjnie na krawędzi wymiany ciosów nuklearnych. Dziś wybieram się do przyszłych teściów. W sylwestra zaś z ekipą tradycyjnie udamy się na plażę obserwować fajerwerki we mgle i dokonać równie tradycyjnego rzutu Lennonką. Choć w tym roku, wyjątkowo ze względu na jej stan błogosławiony a wzdęty, ktoś będzie musiał ją łapać w locie.

Co robi Szkot po postawieniu
wszystkim kolejki? Budzi się
z krzykiem na ustach...

(CKM)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz