piątek, 10 października 2008

Najpierw był korzeń, potem kamień


- Zrobimy Danowi czerwoną noc i
przyszyjemy go do amerykanki...
- Jasne, a on nie da po sobie nic
poznać, tylko wstanie i pójdzie
z tą amerykanką w góry.

(Krzych i Ja)

Prawda jest okruchem lodu, jak mawiała Essi Daven. Rano śniła mi się Yennefer vel Taala z dawnych gratkowych czasów, stała w sali konferencyjnej Dziennika Bałtyckiego w całej glorii swoich rozkosznych krągłości, podała mi czystą kartkę papieru i powiedziała Nie śpij.
Gardło boli mnie drugi tydzień. Dochodzę do fazy, gdy zaczynam rozglądać się za kandydatem na krwawą ofiarę do przebłagania bogów. Są chętni? Prawie nie będzie bolało, mam obsydianowy nóż.
Ostatnio zawędrowaliśmy z Najbardziej Szponiastą Ze Wszystkich Pazurkowatych na szczyt szczytów Gradowej Góry. Pogapiliśmy się lekko cielęcym wzrokiem na czerwone morze dachów w dole i uczyniwszy zadość klasycznemu romantyzmowi udaliśmy się wzdłuż linii podniebnej fortyfikacji. Ostatnio ciągle tu coś robili, przenosili ziemię tam i z powrotem, wyciągali z wykopów działa przeciwlotnicze z pociskami w lufach, te rzeczy. Teraz jest tu pięknie odnowiony fragment powstającego Hevelinum. Odbudowali skarpy strzeleckie i odnowili poterny, czy jak to się tam nazywa. Powyciągali spod ziemi całe mnóstwo ukrytych dotąd fortyfikacji. Włazimy do pierwszego z brzegu schronu. Rozjaśnia się światło z ciemności wynurzają się tablice i gabloty ekspozycji „Człowiek i pocisk” i nagle JEB!!! Ryk salwy armatniej, fanfary i mówiący lektor. Ktokolwiek to zaprojektował miał brzeźnieńskie poczucie humoru. No chyba że mają jakąś kasę z ubezpieczeń zwiedzających.
W każdym kolejnym schronie inna ekspozycja: wojny napoleońskie, okupacja pruska, na końcu zagłuszanie Wolnej Europy. Stały tu kiedyś zagłuszarki. W tle, za placem niesamowity widok remontowanych fortów, z których zdjęto całą ziemną otulinę.
Co tam jeszcze... aaa miałem tu napisać coś o Harrym. No to piszę. Tymczasem tylko tyle ale zapewniam cię, że gdy uzyskam dostęp do jakiś potwornych i niewątpliwie kompromitujących materiałów na twój temat poświęcę ci znacznie więcej czasu. Tymczasem możesz przekazać Lennonce ode mnie przyjacielskiego kuksańca kasą fiskalną za te nocne smsy, z których każdy miał tą samą treść, ale do którego i tak musiałem za każdym razem wywlekać osobno z ciepłego łóżka, moje udręczone chorobą ciało.

- Dziwnie smakuje
- Bo to pasztet ze szczura.
- Jak to?
- No szczur wywlekał wątrobę
z kadzi. Włączyła się maszyna
do mielenia, a on nie chciał
puścić..
- Chcesz trochę?

(Zapisane w stanie upojnym nie wiem gdzie)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz