czwartek, 11 września 2008

Ty masz andropauze a ja nie


Luke - a twój stary ubiera się
na czarno i ma świszczący
oddech!
Vader - Raczej twój...

(żebym to ja wiedział)

Dzisiaj będzie ogólnie o przemieszczaniu...
Idę ja sobie wzdłuż Galerii Bałtyckiej, a tu te płyty z piaskowca, co to Galeria jest nimi pokryta, na wysokości gruntu , pomiażdzone, połamane i ogólnie sprofanowane w napadzie jakiegoś bliżej nieokreślonego szału. Myślę: Może samochód pieprznął. Idę dalej, drugi filar potrzaskany, choć trochę jakby mniej, Idę znowu a tu płyta złamana po prostu na pół, za to na pęknięciu widać wyraźny odcisk adiasa. "Tutaj to odkrył" myślę sobie i popadam w zadumę nad kondycją podludzką.
Statek, którym płynie mój drogi, zainfekowany przyjaciel Seba, minął właśnie Przylądek Dobrej Nadziei. Z upływem czasu maile od rzeczonego przyjaciela stają się coraz bardziej bełkotliwe i zastanawiam się, czy jeśli to rzeczywiście ebola, to nie jest właśnie najwyższy czas by się pakować. Tau zauważyła przytomnie, że może po prostu aby przeztrwać psychicznie na tej apoteozie korozji, zdrowo łoją. Ale ja osobiście uważam, że po 2 miesiącach rajsu, to tych 14 desperatów nie tylko oczyściło pokład z wszelkich pochodnych alkoholu, ale pewnie nawet wylizało smar z kręcących się kółek zębatych.
Na ale wracając do przemieszczania się. Idę ja sobie dziś przez Brzeźno. W górze burczy burza, a ja niosę w plecaku 12 kilo mosiądzu, a na ramieniu 26 kilo drutu zbrojeniowego i tak sobie myślę, że gdyby tak jeszcze zaczęło padać, a po drodze znalazłoby się jakieś wzniesienie to bym pewnie na nie wlazł i powrzeszczał zgodnie z pratchettowską sugestią że: Wszyscy bogowie to bękarty...
Cóż mam dziś nastrój do eksperymantów. Na szczęście Awaria z Rogatą organizują dziś prawie że nocny spacer wzgóżami, wiele się więc może jeszcze wydarzyć.

- Cześć, potrzebuję generatora
  liczb losowych...
- 14

(Tau, zapewne z basha)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz