Będzie mi zimno, i przemarzną
mi paluszki, a potem odpadną, i
wtedy nie będę
już Pazurek
tylko Kikutek...
Spotkaliśmy ostatnią Małą , Słodką Pooh. Jak na rasowego
gracza RPG przystało miała na uszach wielkie kolczyki zrobione z dwóch,
przejrzystych kostek dwudziestek. Pooh obecnie zbliża się kształtem do formy
doskonałej, ale stanowczo twierdzi “że nie, nie jest w ciąży. Jest po prostu
tłusta”...
Znosiliśmy z Danem szafkę z Niedźwiednika. Do połowy lasu
towarzyszyła nam Lenn z Ciapkiem, co było nie lada wyczynem, bo jej dzicza
fobia powoduje, że do lasu trzeba ją wlec niemal traktorem. Było nam to bardzo
na rękę, bo jak stwierdził Dan, jakby co Lenn zacznie uciekać a wtedy wszystkie
dziki pobiegną za nią. Z nieznanych przyczyn, wkrótce po tej uwadze Lenn
wycofała się ku betonowym rubieżom, pytając jakby nigdy nic Ciapuna, czy nie
wziąłby jej na plecy.
Przejście z szafką przez pół miasta okazało się w ogóle doświadczeniem
fascynującym, szczególnie że po drodze były dwa lasy, jedna duża łąka, dwa
mosty z pełnym asortymentem schodów, ruchliwe ulice z błyskawicznie
zmieniającymi się światłami, co ma z pewnością związek z prospołeczną polityką
miasta eksterminacji emerytów… Na koniec oczywiście Brzeźno z potworami i
ogłupiałym psem zaczepnym mojej babki. Miałem do tego jeszcze trzydziestokilowy
plecak pełen gazet, parę rzeczy boli mnie do dzisiaj.
Tydzień w ogóle był ciężki. W poniedziałek dopadła mnie
ogólna wpłata na ubezpieczenia, potem dwa razy dentysta. Kobita użyła wiertła
wielkości, która dotychczas kojarzyła mi się z wiertarką udarową. Do tego w
sobotę jadę na ślub kuzynki Szponiastej do Tczewa. Gdzie mam być oglądany przez
Szponiastą rodzinę. Cały tydzień ganiałem za forsą i obecnie jestem nieco
zdechły.
Choć przyznaję ze wstydem, że odbiłem sobie nieco tę
frustrację, irytując Lady Pazurek wizjami, jak to ja zaprezentuję się na tym
ślubie. Ukoronowaniem zdaje się było, gdy stwierdziłem, że do pełnego gajera ubiorę
płetwy do nurkowania. Ludzie nie będą mówili: to ten co nie potrafi ubrać się
do okazji, ale „Który to chłopak Oli? – Ten w Płetwach”...Wyobraźcie sobie:
kościół, cisza i nagle wchodzę SZLAP! SZLAP! SZLAP! Dziwne, Pazurzastej jakoś
to nie rozbawiło.
Lenn opowiada o szaleństwie
swojego kota...
Ja-To miało być szaleństwo?
Gdyby wziął spawarkę i palił
rury gazowe, to byłoby szale-
ństwo...
Dan chrapliwym głosem-Patrz
jak się żarzą...
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz