piątek, 19 września 2008

Nawrócenie to akt łaski


Będzie  mi  zimno, i przemarzną
mi paluszki, a potem odpadną, i
wtedy  nie  będę  już  Pazurek
tylko Kikutek...

Spotkaliśmy ostatnią Małą , Słodką Pooh. Jak na rasowego gracza RPG przystało miała na uszach wielkie kolczyki zrobione z dwóch, przejrzystych kostek dwudziestek. Pooh obecnie zbliża się kształtem do formy doskonałej, ale stanowczo twierdzi “że nie, nie jest w ciąży. Jest po prostu tłusta”...
Znosiliśmy z Danem szafkę z Niedźwiednika. Do połowy lasu towarzyszyła nam Lenn z Ciapkiem, co było nie lada wyczynem, bo jej dzicza fobia powoduje, że do lasu trzeba ją wlec niemal traktorem. Było nam to bardzo na rękę, bo jak stwierdził Dan, jakby co Lenn zacznie uciekać a wtedy wszystkie dziki pobiegną za nią. Z nieznanych przyczyn, wkrótce po tej uwadze Lenn wycofała się ku betonowym rubieżom, pytając jakby nigdy nic Ciapuna, czy nie wziąłby jej na plecy.
Przejście z szafką przez pół miasta okazało się w ogóle doświadczeniem fascynującym, szczególnie że po drodze były dwa lasy, jedna duża łąka, dwa mosty z pełnym asortymentem schodów, ruchliwe ulice z błyskawicznie zmieniającymi się światłami, co ma z pewnością związek z prospołeczną polityką miasta eksterminacji emerytów… Na koniec oczywiście Brzeźno z potworami i ogłupiałym psem zaczepnym mojej babki. Miałem do tego jeszcze trzydziestokilowy plecak pełen gazet, parę rzeczy boli mnie do dzisiaj.
Tydzień w ogóle był ciężki. W poniedziałek dopadła mnie ogólna wpłata na ubezpieczenia, potem dwa razy dentysta. Kobita użyła wiertła wielkości, która dotychczas kojarzyła mi się z wiertarką udarową. Do tego w sobotę jadę na ślub kuzynki Szponiastej do Tczewa. Gdzie mam być oglądany przez Szponiastą rodzinę. Cały tydzień ganiałem za forsą i obecnie jestem nieco zdechły.
Choć przyznaję ze wstydem, że odbiłem sobie nieco tę frustrację, irytując Lady Pazurek wizjami, jak to ja zaprezentuję się na tym ślubie. Ukoronowaniem zdaje się było, gdy stwierdziłem, że do pełnego gajera ubiorę płetwy do nurkowania. Ludzie nie będą mówili: to ten co nie potrafi ubrać się do okazji, ale „Który to chłopak Oli? – Ten w Płetwach”...Wyobraźcie sobie: kościół, cisza i nagle wchodzę SZLAP! SZLAP! SZLAP! Dziwne, Pazurzastej jakoś to nie rozbawiło.

Lenn opowiada o szaleństwie
swojego kota...
Ja-To miało być szaleństwo?
Gdyby wziął spawarkę i palił
rury gazowe, to byłoby szale-
ństwo...
Dan chrapliwym głosem-Patrz
jak się żarzą...

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz