przeciwnik
runął na ziemię
przypuszczalnie zaskoczony
faktem, że atakuje go namiot
(Leiber)
Ratuję spod kosiarki dużego ślimaka.Te mniejsze nie
wzbudzają jakoś sentymentu, ale duży ślimak? Może to szacunek dla wieku i
doświadczenia. SZkoda wymazać dla zwykłej wygody coś co tyle trwało by tak
urosnąć.
Krzysiek opowiadał jak jego pies zjadł kiedyś niebieską
farbę polerską i zostawiał w całej okolicy niebieskie klocki. To jest dopiero
schizo, wraca człowiek z lekka napruty, a tu na chodniku leży sobie jakby nigdy
nic niebieski stolec. Od razu rodzi się pytanie, kto i po co go pomalował...
Marzan z kolei opowiadał o swoich, mrożących krew w żyłach
(dosłownie) przeżyciach w czasie Marszu Śledzia. Przy końcu trasy trzeba było
przebyć kilometrowy , portowy przekop w mierzei. Ciągnął ich przez niego na
linie holownik. 40 minut przez metrowe fale. M miał całą rękę siną od
zaciskania na linie. Wyciągneli go na ponton białego i dygoczącego 500 metrów od brzegu.
Mówi, że przez zatokę idzie się jak przez głęboki śnieg.
Z kolei moja prywatna babka, gdy sprzątaliśmy kwatery
lokatorów, odkryła w szafie "coś". Było to gumowe, cieliste z
wstawkami różu. Grzebiąc w "tym" paluchemspytała mnie "co to
jest?". Rzuciłem okiem i mówię: to jest gumowa lala, a ty właśnie jej
grzebiesz w...
W tv ukazał się za to nasz kochany, niedorozwinięty umysłowo
Lech nad Lechy, rządzący krajem posiadającym trzydniowe zapasy amunicji i
samoloty, które same spadają na cel, mało co nie wypowiedział wojny Rosji.
Patrzyłem na tą parszywą, nalaną mordę i słuchałem jak ten
niedorobiony imbecyl z podwójnego wytrysku, z dziką satysfakcją w świńskich
ślepkach stwierdził: że może pan Sikorski w Gruzji czegoś się od niego
nauczył... Oby nie. Debilizm jest na szczęście dziedziczny, a nieumiejętność
oceny konsekwencji i skrajna nieodpowiedzialność na poziomie sześciolatka,
chyba już Sikorskiemu nie grozi.
- Tu nie ma alkoholu...
- Może zostawili coś na czarną godzinę?
- Tu każda godzina była czarna
(Szmidt)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz