wtorek, 8 lipca 2008

Fuck me tender


Grześ lekko bujający się: Młodzi,
ja wam zazdroszczę...
Chór  głosów  z  tyłu  autobusu:
Wątroby!!!

Patrzę na zdjęcie młodej dziewczyny o poważnym spojrzeniu, której stanęło serce gdy biegła do tramwaju. Gdzieś, tam jakiś facet wyskoczył nocą z wozu by bić mieczem prostytutki. Taki zmotoryzowany, chodnikowy Archanioł Gabriel. Ja zaś kupiłem drugie wydanie "Apokalipsy wedłóg Pana Jana", bo zakochałem się w okładce  i ostatni, brakujący tom "Hyperiona" Simmonsa" by mieć wreszcie całość tego szczytowego osiągnięcia ludzkiej cywilizacji.
Pouczają mnie upadłe anioły. Przeceniają swoke znaczenie.Wyobraźnia to broń która rozrywa duszę. Gdy nad nią panujesz jesteś wszechpotęźny, ale ceną za nią zawsze jest strach.
Odjeżdżając z Mławy widziałem łzy wielkie jak grochy płynące po policzkach Lady Pazurek, która została na tym rozgrzanym słońcem placu, by pojechać w drugą stronę świata.
Dwa dni miałem kaca. Mój kanciasty kuzyn Witold ubzdurał sobie, że skoro jest wychowankiem Warszawskiego AWFu, to ma moc i siłę by mnie spić. Lał więc równo w szkło nie wiedząc o tym, że my ludy północy, traktujemy takie picie jako dobrą rozgrzewkę podczas trwającej tu odwiecznie polarnej nocy.
Udało mi się profesjonalnie uniknąć "weselnych zabaw", choć nie było to łatwe, bo tym razem wybrali przewidująco imprezownik z dala od gęstszych chaszczy.
Na weselu miał być dzik z rożna. Każdy spodziewał się stwora skwierczącego nad ogniem, a tymczasem dali po plastrze mięsa zalanego sosem i smażone jabłko, chyba po to by każdy sam je sobie włożył w ryj.
Antychrystyczna latorośl Grzesia, chyba po raz pierwszy w kościele, podniecona opowieściami o dziku, rozglądała się niecierpliwie. W końcu młody nie wytrzymał  i w środku mszy, scenicznym szeptem zapytał: No i gdzie ta świnia?

Nie  powinnam  tyle pić staję
się  od  tego  łatwiejsza. Nie
"ekstremalnie trudna", tylko
"trudna"

(Lady Pazurek)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz