niedziela, 4 maja 2008

SOS-Save Our Szyjka’s


Tjall, widok nadlatującego
Kiszczaka  byłby  ostatnią
rzeczą jaką  byś  zobaczył
na tym świecie.

Spacja mi lata. Chyba niepotrzebnie rzucałem wczoraj klawiaturą o blat. Potem miałem do ułożenia puzzle z literkami. Przy okazji odnalazło się kilka zagubionych niegdyś przedmiotów.
Poza tym odczuwam ostatnio głęboką potrzebę rozjechania kogoś spychaczem, parę razy. Zrobienia kilku wiraży i nagłych hamowań. Co zrobić, gdy nie ma chętnych, znajomi nieomylnie rozpoznają symptomy i chowają się po bramach. Nawet Agentka zwiała w góry. Cierpią więc przedmioty.
A skąd ten nastrój? Diabli wiedzą (oni na pewno), załóżmy bezpiecznie że mózg mi menstruuje, albo co. Mam okres, wiec jeśli kogoś zabiję to każdy sąd mnie uniewinni. Są chętni?
Zaraz ruszam do miasta. Może po drodze trafią się jacyś jechowi, to poprzekonuję ich by zaczęli oddawać cześć Niosącemu Światło i jego piekielnym kohortom. Przydałaby się tylko jakaś broszurka, może „Szubienica”, z osobistą adnotacją Azazela.
Arrrr! Krwi i panienek...

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz