-To dość dziwny wybór
-Nie zwykłem dokonywać innych
(Erikson)
Ostatnio dotarło do nas Cynamonowe rodzeństwo. Oboje są
harcerzami, Cynamom nawet jakąś szychą. Dogonili nas, gdy spoczywaliśmy w
ruinie na wydmach wznosząc toasty za dobrą drogę, sunących z pobliskiego
wejścia do portu masowców. Byli niedawno na jakimś międzynarodowym zjeździe
skautów, a że harcerze w serduszkach niosą myśl braterską i skumulowany
altruizm, to przywieźli nam dwie dwulitrowe flachy Tokaju i półkilowy owczy
ser. Myśmy konsumowali a Cynamon opowiadał o zjeździe i przygodach jakiejś
ekipy, która spłynęła Wartą, na własnoręcznie skleconej tratwie.
Tokaj zagrał w żyłach spotkawszy tam przedtem, zasiedziałą
już, gościnną Żołądkową Gorzką, a zew przygody wypełnił serce. Do tego jeszcze
Cynamonka, niezła siedemnastka, zaczęła opowiadać o mrocznej grozie
wolontariatu na Dolnej Oruni. Kurcze pamiętam ją jako małą, zalęknioną siksę,
wiecznie milczącą i gapiącą się z kąta oczyma jak talerze, a teraz po dwóch
latach w mundurze mamy wyszczekaną szprychę, która potrafi przegonić stado
potworów z odrapanej bramy, tak, że odchodząc gorączkowo powtarzają
„przepraszamy, przepraszamy”.
Z harcerzy ludzie się śmieją, bo im się wydaje, że harcerz
to typ w krótkich gaciach, układający drewniane strzałki w lesie. Tymczasem
Cynamon jest specem od reklamy w prywatnej firmie, gdzie zarabia w miesiąc
więcej niż ja w rok. A zaczynaliśmy przecież tak samo, jako dwa prześladowane
na szkolnych korytarzach grubasy.
Czasem szkoda mi tego harcerstwa. Poszedłem w swoim czasie
własną drogą, choć nie do końca dobrowolnie, (Miało to związek z KBKSem i
płonącą sześciometrowym płomieniem kuchnią od której zajęła się sosna)
postawiłem na miejską partyzantkę, na wędrówki podszewką Miasta i grzebaniu się
w jego oślizgłych tajemnicach. I chodź mam przyjaciół i bywa, że okrutnie
nabijam się z „Ciapciaków”, to czasem ciągnie mnie do lasu, albo na pokład.
Czasem brakuje mi sztandaru powiewającego nad głową.
A jeśli ktoś ma chęć i czas, to we wtorek Phantom organizuje
spacer szlakiem gdańskich fortyfikacji. Zbiórka o 17:30 pod Neptunem.
Przewiduje się trzydziestometrowe podejścia odradzam więc szpilki.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz