środa, 14 maja 2008

I chuj


Nie ma w nas  nic  kruchego.
Życie   trwa  do  chwili   gdy
musi   się   poddać,  a  nawet
wtedy zdoła jeszcze zapewne
splunąć w twarz  temu  co  je
zabiło

(Erikson)

No i chuj. W pełnym słońcu, na soczystej trawie porastającej ziemną tamę Agentka zdecydowanym głosem ogłosiła prawdę objawioną: Jadę do Wawy, nawet sama, bez względu na wszystko! Ha, prawdziwa Madafaka, aż człowiek zadrżał i wstyd mu się zrobiło z powodu własnego niezdecydowania i starczego wytrząsania się nad ulotną mamoną. A wczoraj? A wczoraj: Nie jadę! A wiecie czemu? Bo bilety kosztują więcej o 30 zł. Do tego powiedziała to GŁOSEM, tak, właśnie tym, który wyszlifowała do ostrości obsydianu, który oddaje całą kwintesencję jej natury, tym który obraziłby bazalt. Głosem, który mówi całemu światu: Poddam się za wszelką cenę i marny los tego, kto stanie mi na drodze. Bogowie na dole i w lodowatych rubieżach stratosfery, jak ja czasem nienawidzę tej kobiety. To jedna z nielicznych osób, które potrafią wycisnąć jeszcze ze mnie to uczucie.
Naprawdę moi drodzy, niech mnie ktoś uratuje i jedzie ze mną do tego przeklętego miasta, gdzieś nieopodal Skierniewic, bo nad moimi wyjazdami tam naprawdę ciąży jakaś klątwa. Wszystko mi zwisło, potrzebuję motywacji i towarzystwa. Jeśli na horyzoncie nie błyśnie zbroją jakiś rycerz na białym koniu albo jakaś piersiasta Xena, to przysięgam, że nie ruszę dupska z Brzeźna, pójdę na plażę, siądę w wodzie na granicy przyboju i będę pił przeklinając wszystkich po kolei i po imieniu. Potem pewnie przeziębię sobie nery i zdechnę w mękach rzucając niewypowiedziane klątwy na cały rodzaj ludzki.
A tak poza tym to wszyscy zdrowi.
Radio Zet podało właśnie wiadomość, że Brytyjskie Ministerstwo Obrony potwierdziło kilkanaście przypadków spotkania z UFO. Też coś, sam mógłbym to ogłosić. Często po tym co przywozi Seba widuję małe, szare ludziki, błyszczące tajemniczym światłem kule i inne takie.
A jeśli chodzi o Sebę to dzwonił, jest gdzieś na środku Zatoki Biskajskiej, mówi, że w sumie nudy i oparzenia po kilku gorących momentach w komorze generatorów prawie się już zagoiły. Gdy widzieliśmy go ostatnim razem dostaliśmy fazy i nabijaliśmy się, że mamy do czynienia z Panamczykiem. To zabawne ilu ludzi nie orientuje się, że Polska teoretycznie posiadając parę tysięcy statków prawie ich nie ma, bo wszystkie rdzewieją sobie radośnie pod obcymi banderami. Zostały nam holowniki i może jakiś statek pożarniczy.
Dobra starczy na dzisiaj. Idę gdzieś skanalizować nieco agresji. Szponiasta jest zajęta mrocznym zjawiskiem, znanym chińskim mędrcom jako Ses-Ja i nie ma ostatnio dla mnie czasu. A jak mogą potwierdzić miliony ofiar dyktatorów, zdobywców i tyranów a także wyborcy Kaczyńskich – niekochani mężczyźni są niebezpieczni.
Na razie, idę zrobić komuś krzywdę.

-Czy kwestionujesz moje zdanie?
-Kwestionuję? Nie, czasami tylko
je  sprawdzam,  jeśli  uważam, że
powinienem je lepiej zrozumieć.

(Erikson)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz