wtorek, 15 kwietnia 2008

Tamto ma takie mięciutkie uszka


Miałem  do  wyboru:  a) wykonać
unik i kopnąć z półobrotu, b) dostać
szponem w twarz i umrzeć...
JEB!
Mogłem wybrać a)...

(jakiś kretyński film)

Na zajęciach u Avatara przychodzi gość z wątrobą, kładzie na blacie, tnie na plastry i wyciąga dorodne okazy motylicy wątrobowej. Cisza, nagle ktoś z audytorium „Skąd pan to ma?. „To? A od rzeźnika tam za rogiem”.
Podobno dorosłe formy są nieaktywne i nie szkodzą, więc nikt nie prowadzi badań w celu ich poszukiwania. Mówię wam, niewiedza to błogosławieństwo.
Wczoraj nagrywałem ojcu drugą część XXX. Facet strzelał czołgiem z katapulty, ciekawe co dalej Batman u psychoanalityka czy Aliens vs Aniołki Czarliego.
Marzan przebąkuje coś na liniach o męskim spotkaniu. Znaczy się chlanie, ułańska muzyka, rzyganie, przekleństwa i murzynka w torcie. Już nie mogę się doczekać. Idę stroić banjo.
A poza tym co? Mgła. Ostatnio, znaczy dzisiaj koło drugiej w nocy, gdy spokojnie wracałem napierdolony jak ruski lotnik po plaży, z tej mgły wyskoczyła na mnie terenowa Toyota pełna karków i góralskiej muzyki. Ja pijany, znaczy się szaleńczo odważny, ale też cokolwiek znieczulony stanąłem tylko prowokacyjnie i spojrzałem z pogardą pomiędzy reflektory. Karki wykazały się refleksem i minęli mnie z lewej rozpryskując wodę i wykrzykując coś niepochlebnego pod moim adresem.
A w ogóle to w powietrzu wisi jakieś szaleństwo, dwa dni temu znaleźli na wydmach ludzką rękę i nie było o tym nic w radiu, zobaczymy kto będzie wył do księżyca.

„Kobieta”

lata depilacji
zbyt długich neuronów
i tlenienia na blond
istoty szarej

narastają paranoją
i wypływają
co miesiąc

czerwonym
cichym
szaleństwem

(Lennonka)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz