piątek, 25 kwietnia 2008

Ta noc mnie osacza


“Cosmopolitan”  sprzedaje  co  miesiąc
średnio  120 000  egzemplarzy, a  czyta
je  440 000  kobiet. Szansa, że żyjesz  z
Cosmo-dziewczyną jest spora, a ryzyko,
że po lekturze artykułu “99 dróg  do  ro-
skoszy” ona  zrobi  ci w łóżku  krzywdę
graniczy z pewnością...

(Strona z gazety przywiana wiatrem)

Szaleństwo rozbuchanej wiosennej pogody udzieliło mi się chyba, bo krążę ostatnio po okolicy przeczesując zapomniane kąty i lawirując pomiędzy licznymi ostatnio maszynami budowlanymi. Są chwile, kiedy wydaje mi się, że gram w Terminatorze a pod gąsienicami strzelają, nie archaiczne pokłady pustych butelek ale pożółkłe czaszki.
Bruk pokrywa dawne gruntowe drogi, z ziemi wyrywane są tajemnicze przedmioty i łukowate, ceglane sklepienia dawnych podziemnych przejść i piwnic. Ostatnio Borys uratował skamieniały kawał drewna okręcony wrośniętym w niego drutem. Diabli wiedzą ile to ma lat, jak dla mnie wygląda jakby pochodziło z przed poprzedniego potopu. Wczoraj widziałem jak zszokowany operator koparki patrzył na łychę, która po lekkim zanurzeniu w ziemi wyciągnęła sploty starego drutu kolczastego, a na nich strzępki koloru feldgrau i coś co mogło być kośćmi.
Moja teoria, że murki przy bulwarze mogą być elementami przyszłego systemu przeciwpowodziowego zdają się znajdywać potwierdzenie. Całe wydmy podniesiono średnio o metr a w wyjściach na plażę, w murkach zostawiono bruzdy z metalowymi szynami w środku, jakby po to by móc szybko wsunąć tam, od góry, płyty oporowe. To wszystko by tłumaczyło czemu murki mają tak głębokie fundamenty i szerokie łaty. Jak się nad tym zastanowić to jest to w sumie dość przerażające.
Poniosło mnie też ostatnio do Letniewa. Podzamcze piekła, kraina zmarłych w pełnym słońcu. Ściany odrapane do kości i chodniki z wydeptanymi w nich szlakami. Widok z mostu na ogromne pobojowisko, na którym w grudniu zaczną lać fundamenty Baltic Areny. Po ostatnich dwóch latach, które pokrywała taka lekka mgiełka niezdecydowania, wszystko wokół zaczęło zmieniać się gwałtownie, jakby ktoś w końcu wypuścił to miasto na wolność.
W niebo unosi się biały pył wzbijany spod kół, słońce wydobywa z wszystkiego kolory. Robi się gorąco.

Zawsze  wściekły  na   zapas.
Nieskazitelny jak jego szkice
ołówkiem...

(Grass)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz