wtorek, 8 kwietnia 2008

Imperium


Jestem imperatorem zagubionych oddechów, pary wydostającej się z ust w zimne wieczory i osadzającej się szronem na anielskich skrzydłach. Jestem panem blokowisk pełznących wraz ze swą śpiącą zawartością ku linii przyboju. Praocean wspomnień jest letni i z lekka różowy. Ma konsystencję rzadkiej galaretki wirują w nim zawieszone wszystkie wspomnienia jakie kiedykolwiek zaistniały. Bloki pełzną chrzęszcząc spękanymi pancerzami betonowych płyt. Rozszczelniają się okna i pękają szyby, dzięki temu mam potem robotę. Tak bliskie spełnienia, zatrzymują się patrzą na różowiącą się na horyzoncie bezwzględną jutrzenkę. Ich masywne cielska przechodzi delikatne drżenie osypującego się tynku. Zawracają, wracają, odnajdują poszarpane fundamenty. Noc jest za krótka, ale jeśli kiedyś potrwa dłużej, jeśli słońce się spóźni, jeśli zajdzie za daleko... Wtedy milion osób obudzi się tylko na sekundę zalewana falą wspomnień. To będzie koniec, bo nic nie może istnieć w przeszłości.
Stoję na asfaltowym jęzorze wylewającym się na plażę z brzeźnieńskiego parku. Za plecami mam czarne legiony drzew. Rzucam wyzwanie falom. Uderzają we mnie odliczając minuty, z sykiem wściekłości pchają ku mnie ziarenka piasku. Za mną czai się Brzeźno, najeżone pordzewiałymi lufami barierek, pełne osypujących się granatów szyszek, barier szyb, podszyte stuletnimi bunkrami, w których do dzisiaj znikają ludzie, pożarci przez ciemność.
Strasznie mało mi trzeba. Ta chwila wypełnia wszystkie moje potrzeby, wszystkie trzy głody Guntera Grassa, wszelkie tajemnicze pustki Waisera Dawidka.
Odwrócony tylko w jedną stronę, wyłapujący pojedyncze fotony, oparty plecami o ląd.
Górą suną w milczeniu eskadry ptaków. Ruchome cienie na tle gwiazd. Radio podaje, że zachód pochłania fala mroku i na ulice wyjdzie wojsko. Podobno z wzgórz schodzi mgła, zajmując dzielnice po dzielnicy. Ja, ostatni pułkownik wymarłej armii, kłaniam ci się lekko odwieczny przeciwniku. Kłaniam się twym falom, milczeniu i głębokości. Zasługujesz na moją uwagę. Stawię Ci czoła.
Zaraz wzejdzie słońce.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz