piątek, 14 marca 2008

Strach przetwarzać na radość.


Drim of californikejszon... nucił
sobie przez sen, w cieniu  przy-
tulnego  silosa  rosyjski pocisk
transkontynentalny

Historia zatacza koła. Być może kiedyś Władcy Czerwonej Europy kanonizują Lenina, tym bardziej, że przecież mają już relikwię. Życie zaś to jedna chwila, jak to nucił pijany kierowca buldożera, wjeżdżając do baru wegetariańskiego. Jesteśmy burzą w zamkniętym słoiku.
Te i inne odkrywcze myśli płynęły nam nad głowami, gdy przysiedliśmy sobie kompanią na świeżym murku, oddzielającym wydmy od nowo powstającej promenady. Odchudzili nieco wydmy, żeby zmieściła się trasa rowerowa. Po koparkach można było obejrzeć ich przekrój i tu niespodzianka, wygląda na to, że wydmy w wielu miejscach pojawiły się dopiero po wojnie, a Brzeźno, wraz z domami i podwórkami sięgało samego morza. Pod warstwami zbitego, białego piasku pokruszona linia czerwonego gruzu i spalenizny. Gdzieniegdzie grubsza warstwa czarnoziemu z nieistniejącego ogródka, tyczki od pomidorów, kafle z pieca czy bruk uliczki. Trudno zobaczywszy coś podobnego nie popaść w lekką melancholię.
Wczoraj byłem u dentysty. Znowu mnie cieli i wyciągali z dziąseł kawałki kości, 32 szwy, na skołatanej duszy. Nadchodzi czas porcelanowego uzębienia, może zamówię sobie szczękę jak u rekina, to z pewnością urozmaiciłoby moje życie seksualne, już nie wspominając o załatwianiu rozlicznych, osiedlowych spraw, wystarczyłoby się ładnie uśmiechnąć.
Kilka dni wcześniej zgubiłem w Przejściu Podziemnym 4 stówy. Skapowałem się po 2 minutach, wróciłem... i znalazłem, ludzie kopali zwitek po posadzce, nikt z tłumu nie dostrzegł niemożliwego. To naprawdę cudowne jak ludzie nie potrafią dostrzec, tego czego się nie spodziewają. Dzięki temu właśnie przeżyłem 31 lat opierdzielając się po kątach.
Ale wróćmy do murku. W dzień robotnicy przyczepiali do niego płyty piaskowca. To niewybaczalny błąd. Ktoś kto to projektował nie zdaje sobie najwyraźniej sprawy, gdzie mieszka, z drugiej strony może rzeczywiście to jakaś forma inteligencji człapiącej rodem z Warszawy. W każdym razie za rok, góra dwa płytki będą zachęcająco czarne z finezyjnymi szarozielonymi zaciekami. U nas grunt miewa 100% wilgotności.
Nic to, zapijamy zmęczenie gruzińskim winem. Niebo migocze jak stroboskop, raz słońce i błękit, raz przytłaczająca szarość. Za tydzień w sobote spotkanie gratkowe po latach. W złym dniu i w złej godzinie. Każdy kolejny łyk sprawia, że mniej mnie boli.

- Darzysz fakty dużym szacunkiem
- Nie, nienawidzę ich, to wszystko co mam

(Donaldson)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz