piątek, 15 lutego 2008

Canapki


Ty się nie śmiej ze swojego
Kochania,  bo  potem,   na
starość nie podam ci papki

(Lady Pazurek)

Będzie szybko i w kawałkach, bo jako że obchodzimy dziś naszą trzy- rocznicę zamarudziłem w sklepach i kwiaciarniach, o nagłym, niespodziewanym odśnieżaniu nawet nie wspominając.
Przy okazji różnych świąt Szponiasta wykonuje dla mnie różne słodkie zakładki, były już kotki, dalmatyńczyki, my, ujęci w scenach szaleńczej namiętności itd. Wczoraj były walentynki i dostałem kolejną, pełną ślicznych serduszek, fantazyjnie pisanych „Dla Misia od Pazurka” i romantycznych zdjęć czołgów...  Taaak, oto kobieta, która wie jak roztopić serce mężczyzny.
Wędrowałem ostatnio przez stronę wewnętrzną Wrzeszcza, to taki zabawny labirynt ulic i podwórek wewnątrz rozległych kwadratów domów. Naprawdę sprytny sposób by pozbawić anonimowości zwykłe blokowiska. W każdym razie nagle zza zakrętu wypada umazany sadzą kominiarz. Ja z kolei cały czarny, wyskórzony i z śladami farby na twarzy. Spojrzeliśmy na siebie z namysłem i równocześnie powiedzieliśmy: Cześć.
Z kronikarskiego obowiązku dodam jeszcze, że na początku tygodnia zostałem oficjalnie zaproszony na wieczorek kawalerski typa, którego roboczo nazwijmy „Komanczem”. (Już ty wiesz za co czerwonoskóry...). Zazwyczaj unikam takich imprez jak ognia, bo jak pokazuje praktyka dzieją się na nich rzeczy potworne. W końcu człowiek zdesperowany, nie mający już drogi ucieczki zdolny jest do rzeczy bohaterskich, groteskowych i nie dających się później wspominać na rodzinnym obiedzie u teściów. No, ale moi drodzy przyjaciele, którzy jeszcze pożałują, znając moje przyzwyczajenia i pożałowania godne słabości skłonili mnie podstępem do przybycia na miejsce.
Ktoś, kto z pewnością ma już miejscówkę w piekle, postanowił urządzić imprezę w stylu tropikalnym. Dzięki czemu już wkrótce najbliższa okolica została zarzygana we wszystkich kolorach tęczy, a pobliskie drzewa przystrojone małymi parasolkami i plasterkami cytryny. Wynajęto też striptizerkę, która była tak brzydka, że gdybym nie był tak pijany, to pewnie bym ją ubrał. Znamienne jest, że nikt nie chciał potem jeść tortu z którego wyskoczyła. Za podwiązkę wciskali jej monety.
Wczoraj z kolei było zapoznawanie się z nowym lokum Lennonki. Mieszkanie jest w fajnym miejscu, za to mniej więcej takiej wielkości, że gdybym postanowił położyć się na podłodze, to tylko w poprzek, bo inaczej musiałbym oprzeć nogi o ścianę. Podano tam za to rewelacyjną zupę grzybową i było wino, zagryzane kanapkami przy świecach.
Wczoraj przez cały dzień pogoda była piękna. Wiosenny błękit nieba, modry jak oczy po płaczu. Ostre, pełne mocy słońce. Wracając wieczorem od Lenn wyszedłem spod wiaty na spotkanie nadjeżdżającej trzynastki i usłyszałem wycie, a potem, nagle uderzyła we mnie fala śniegu. W trzy minuty wszystko wokół stało się białe. Dziś rano musiałem odśnieżać, po raz drugi w tym roku. Wiatr jest dziki i szalony. Pod niesamowicie błękitnym niebem w jego wirach krążą mewy razem z porzuconymi foliówkami.

Tylko Chuck Norris włączając TV
Trwam  zawsze  trafia  na  pornola.
Zawsze

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz