Kiszczak, wiesz jak to jest z siecią,
dotykasz sieci i pająk wie.
(Dan)
Nie wiem czemu ale przypomniała mi się opowiastka Tau, którą
przeczytała na Bashu. Jakaś dziewczyna napisała, że już nigdy nie zaśnie w
nocnym autobusie, bo ostatnio nie dość że zbudziła się cztery przystanki za
daleko, to jeszcze zamiast kitka miała dwa warkoczyki...
Wiatr siecze szyby deszczem. Zwarta masa chmur sunie niebem
z zawrotną szybkością. Rano śpiewają ptaki, jest ciepło a w powietrzu czuć już
lekki powiew wiosny.
Przedwczoraj, gdy noc rozlała się nad Brzeźnem wspiąłem się
na metalowy szkielet rozmontowanej zjeżdżalni. Stałem wysoko nad piaskiem plaży
patrząc na migoczące światła dzielnicy i fale mknące z ciemności wprost do
nikąd. Przez powietrze niósł się jęk udręczonego metalu, z dźwigów, które
wyrosły ostatnio w starej części dzielnicy.
Widok był poruszający, lecz ja nie byłem poruszony.
Świetlisty paciorek umykającego ku forsterowskiemu Wrzeszczowi tramwaju tęskny
i melancjolijny, lecz ja nie czułem melancholii. Patrzyłem na niskie niebo
łapiące łunę Miasta, odległą koronkę Whitetown, fale sunące u mych stóp w
odwiecznym ataku na ląd i nie czułem ani tęsknoty, ani smutku, ani nawet
samotności. Pomyślałem, nie przestraszyłem się, o tej mojej , nagłej, tępej
samowystarczalności.
Za dużo domu, tych samych form i miejsc. Za dużo ustalonych
terminów i tras. Zbyt wielu wciąż tych samych ludzi.
Za mało „krwi i panienek”
Zszedłem na dół kontemplując ten pusty plac, który
niespodziewanie odnalazłem w sobie. Nic nie postanowiłem.
W domu usiadłem na chwilę patrząc bezmyślnie przed siebie, a
potem zacząłem wyrzucać rzeczy.
Czas nie płynie
Czas istnieje jak morze
Spokojnie i nieruchomo...
To człowiek przepływa to morze
I nigdy nie może się
Z niego wydostać
Chyba, że utonie...
(Sue Kwiat Paproci)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz