piątek, 11 stycznia 2008

Lalabay


Wprawiło mnie to w oszołomienie
A ja przecież nie miałem czasu się
Dziwić...

(Harrison)

Ognisty welon opada na świat. Tramwaj lini 13 mknie jak rozświetlony transatlantyk przez mrok transprzestrzeni oddzielającej dzielnice. Opieram czoło o lodowatą szybę, serce przetacza kolejną porcję promili, stal porusza się przez ciemność, przetaczam się powoli przez bocznice myśli.
Po śniegu nie ma już prawie śladu, gdzieniegdzie tylko sczerniałe, zaplute resztki. W kuchni Marzana puste butelki i puszki, echo rozmów i opowieści.
Gdzieś w Beskidzie śnieg pokrywa pojedynczy ślad. Marzan do kolejnego schroniska dotarł już nocą. Schodził z góry kierując się ku światłom. Drzwi były zamknięte, zaczął więc obchodzić w koło budynek aż znalazł otwarte drzwi do piwnicy. Wszedł, minął piece, zegary i porzucone pary bamboszy. Przeszedł przez kolejne pomieszczenia, aż dotarł do schodów. Stanął przed nimi i spojrzał w górę. W ciemnościach gdzieś przed nim wrażenie ruchu, odgłos pazurów drapiących po drewnie i z ciemności wychynął warcząc ogromny wilczur.
M zastawił się kijkami niczym pikinier i nie odwracając się cofnął się do poprzedniego pomieszczenia. Tam zatrzasnął drzwi i zaparł je łopatą.
Gdy w końcu dostał się do środka, poszukał na słuch odpowiednich drzwi, zapukał i wszedł, a tam dziewczyna mało nie dostała zawału serca.
Ja - Trzeba było poczekać, mogła być goła...
M - Ale nie była...szkoda
Ciekawe jaką miała minę rano gdy znalazła psa zablokowanego łopatą.
Dużo wódki i wiele opowieści, biały kot śpiący mi w zgięciu ramienia. Z gór zejście wprost do kościoła na ślub znajomego poety. Jazda po Śląsku, blazy i talerz w Apollu. Zdjęcia z pielgrzymki do Wilna i te które zrobiłem Marzanom w Toruniu, a z których jedno umieścili potem na swoich ślubnych zaproszeniach...
Tymczasem wracam w siebie. Tnę na kawałki „Wysokie obcasy”, czytam przelotnie jak daleko zostałem za Masłowską. Hitomi Kanehara pisze o bólu kolczykowania. Jest ranek, czuję brud na języku.

Jaka  tęsknota  bardziej  boli:
Za czymś konkretnym czy za
czymkolwiek?

(Babuchowski)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz