piątek, 7 grudnia 2007

Czystość płomienia


W ten sposób powinny się kończyć
wszystkie historie. Niestety na ogół
trwają dłużej

(Dehnel)

Podobno idąc Przejściem Podziemnym po północy można spotkać umarłych towarzyszy. Podobno najczęściej, gdy człowiek jest napruty albo skrajnie zmęczony, odpowiada na rzucone mimochodem pozdrowienie i dopiero rano, otwierając przekrwione oczy zdaje sobie sprawę, komu odpowiedział. Lanczja koczuje na biegunie zachodnim Przejścia. Ubrana w nową kurtkę z jakiejś rozprutej na fortach walizki opowiada mrożące krew w żyłach historie z czasów, gdy kształciła się na pielęgniarkę i z późniejszych czasów już w Przejściu. Bezdomne przygody, w których zawsze jest za zimno.
Wieczorami powietrze jest niesamowicie przejrzyste. Uwielbiam tę porę roku w Mieście, które skrząc się wilgocią wypełnia się ruchem i światłami. Neony i przejeżdżające samochody. Anioł z tysiąca światełek przed Manhattanem odgrywa na fanfarze ciszę. Wędrujące po niebie smugi reflektorów łapią milion zaskoczonych kropel deszczu. Niebo pęka i spomiędzy chmur spogląda nagle księżyc w pochylonej konfiguracji znanej w Brzeźnie jako „oko bestii”. Czasem chmury znikają i z góry spadają na człowieka gwiazdy a milczący Orion pilnuje horyzontu nad ogródkami działkowymi.
Dużo śnię. Moje sny są zawsze w tym samym świecie, który jest podobny do otaczającej mnie rzeczywistości. Bywa dziwny i niezwykły, ale tylko dla obserwatora z zewnątrz sam w sobie jest zupełnie normalny. Często śnią mi się ludzie, których nie widziałem od lat, czasem nawet kilkunastu. Zawsze są w odpowiednim wieku, jakby starzeli się razem ze mną w mojej głowie.
Ostatnio śniła mi się Lanczja. Z poprawką na upływ lat, długie czarne włosy, śniada skóra, dodatkowy tłuszczyk i połamane paznokcie. Wyśniłem ją w sklepionym cegłą, półokrągłym tunelu odchodzącym od Podziemnego przejścia, w miejscu gdzie u nas jest jubiler, obok schodów na dworzec. Zbudziłem się, zaśmiałem. Pomyślałem, że nie widziałem jej z 9 lat, a potem idąc przez przejście, spotkałem ją tam. Wyglądała dokładnie tak jak w moim śnie.

patrzcie jak lekko kiedy idzie
lśnią jej krawędzie dotykalne
tylko dla niego teraz usta
musnęła lekko małym palcem

jak dziecko które jest ciekawe
słodyczy odpinając guzik
droczy się jeszcze już czkają
bioder zuchwałych jasne smugi

(Piotrowski)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz