-Pana reputacja pana wyprzedza
-Która?
(Ringo)
Przecież nie pytam Cię czym jesteś. Akceptuję Cię
Taką/takiego jakim jesteś. Absolutnie nie obchodzi mnie kolor twoich oczu.
Całuję piasek, wystawiam się na wiatr. Kaligrafuję jak
Yeats, swe imię na wodzie. Usiłuję pisać dla samego pisania. Dla czystej
przyjemności, ale pod skórą drży ciągle napięcie oczekiwania: no kiedy wreszcie
znowu będę sławny?!!
Diabeł we mnie chce podbić świat.
Bezruch i oczekiwanie. Idealna charakterystyka. Czuję jak
więdnę wystawiony bezwzględnie pod termojądrowy żar moich myśli.
Wiszę w ciemności pod gwiazdą i słuchając Sisters of Mercy
myślę, że człowiek niszczony zawsze cofa się we własną przeszłość, w miejsce
które dobrze zna, gdzieś we wnętrzu własnej głowy.
Tymczasem zawsze mam prześlizgującą się nieopodal
codzienność.
Gdy go poznałem, przedstawił się jako Tapicer. Tak zresztą
wszyscy na niego wołali, jak w Death Proof: ...spytaj kogo chcesz. Ej ty, jak
się nazywam?! – Kaskader Mike – Widzisz...
Tapicer jeździł po betonowych drogach do Konigsbergu po
papierosy i przewoził je tysiącami w tapicerce i siedzeniach. Dowiedziałem się
wczoraj, że z pół roku temu zjechał z drogi. Jedno drzewo ściął, na drugim się
owinął. Spalił się, czyż to nie piękna ironia losu?
Na jego grobie, w święto wszystkich zmarłych znajomi
zostawiali paczki napoczętych papierosów.
Marzan chciał żebym pojechał z nim na otwarcia Muzeum
Gottenhaven, nie miałem czasu teraz żałuję. Był tam Mniejszy Kaczor, prezydent.
A ja nie skorzystałem z okazji przekazania mu kilku ciepłych słów od ekipy z
mojego końca śwaita.
Na imprezie Starszy opowiadał o swoich przygodach w
Azerbejdżanie. Jego walizka właśnie wędrowała z Paryża przez Mauritius do
Moskwy, gdy on rozmawiał z polskimi ministrami i wiceministrami, z ministrem
rosyjskim i fiszami azerskimi. Bywał na rautach, bankietach i prowadził polskie
stanowisko na targach, a wszystko to w krótkiej koszulce i niebiesko-seledynowym
ocieplaczu...
Jakiś gość podszedł do niego , bo jak powiedział, chciał
posłuchać polskiego języka. Bardzo tęsknił za Polską, Przez ponad 20 lat był
zołnierzem Soviet Army, który tam stacjonował.
Z kolei inny Azer, stwierdził: Mieliszcie teraz u wladzy
Kaszyńskich. To ci co ukradli kszężyc,
. hy hy hy. A terasz macze Tuska, a to Kaszub. Jak widzać
nacja kaszubska wszędzie jeszt, sorry, jest wszędzie znana, rozpoznawana i
kochana.
W końcu z Moskwy nadszedł radiogram, że znaleźli tam
walizkę. Starszy był już na tyle zuzyty, że dostał lekkiego schizo, że
“radiogram” oznacza, że w walizce znaleźli pluton albo co.
Trzy razy jeździł przez pół Baku na lotnisko, nie wolno było
tam wchodzić z zewnątrz, ciągle go spławiali. W końcu dostał naszej słynnej kiszczakowej
kurwicy, wpadł jak bomba na lotnisko. Wyskoczył na niego jakiś kurdupel w
ruskiej furażerce i zaczął drzeć się: paszał won. A na to stary na pół hali po
rusku: SWOŁOCZ!!! Ja za 15 minut spotylam się z twoim ministrem! To ty paszał
won itd.
Podobno facet maszerował biegiem. Starszy wparował do
pomieszczeń ochrony, rozpędzając tłum dwumetrowych typów w panterkach po całym
lotnisku. Walizka znalazła się po siedmiu minutach.
-Jak brzmi nasze motto, chłopcy i dziewczęta?
-Żaden plan nie przetrwa kontaktu z wrogiem!
-A kim jesteśmy?
-Wrogiem!
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz