piątek, 16 listopada 2007

Matowy odblask w krzakulcach pod Lubawą


Kraje bałkańskie wciąż cierpią
z powodu upadku Cesarstwa
Rzymskiego. Upłyną jeszcze
setki lat zanim zapłacimy za
upadek Imperium Sowieckiego

(Eco)

No i kolesie zostawili mnie samego. Borys i Siergiej pojechali polować na Tygrysy gdzieś pod Lubawą. Podobno Niemcy wycofując się zimą zostawiali tam uszkodzone wozy, które z upływem czasu zanurzyły się w torfowiskach.
Tłumaczyłem szponiastej, że Tygrys to święty grall poszukiwaczy, ponieważ na całym świecie nie ma ani jednej, nie uszkodzonej sztuki. W ogóle mało kto może pochwalić się wczesnym Tygrysem, częściej trafiają się King Tigery. Szliśmy tarasem u podnóża Góry gradowej, zapadał wieczór a wszystko opatulała lekka, srebrzysta mgiełka. Nie ma liści, a zmierzch zapada wcześniej, tak, że przypadają na niego godziny szczytu. O tej porze roku Miasto wygląda najpiękniej, a intensywny ruch i światła zmieniają je w metropolię. Rozmarzyłem się nieco i zacząłem się rozwodzić, jakby to było fajnie mieć takiego Tygrysa w ogródku. Pieścić, go i malować...
... w czerwone i różowe tygrysie paski – Dokończyło moje mordercze maleństwo, które ostatnio, na moją nierozsądną uwagę, że koty lubią szczury, odpowiedziała, że misie lubią miód i w związku z tym zawiesi mi ul nad łóżkiem, ale w tedy spać ze mną nie będzie...
Seba z kolei odpłynął na tej swojej panamskiej trumnie do ciepłych krajów, żeby znowu złapać trypla od którejś z smukłych czarnulek, które ścigają łodziami statki po rzece.
Już z trzy razy przywoził trypla i pochodne, ale nigdy nie przywiózł malarii. Mimo to, krew chodzę oddać zawsze w jakiś miesiąc po jego wyjeździe.
Puste Brzeźno żyje ostatnio z irlandzkich pieniędzy, na zewnątrz co jakiś czas pojawia się niespodziewanie śnieżna breja w której brodzę w moich dziurawych jak rzeszoto butach. Jak zapewne się domyślacie, nie wychodzę ostatnio zbyt często.
Od dziś mamy nowy rząd. Oczywiście nasz były pseudopremier, z podwójnego wytrysku, kaczyński, nawet na koniec nie potrafił wykazać odrobiny klasy i powstrzymać wrodzone tchórzostwo i uciekł przed Tuskiem zostawiając mu list.
Hmmmm, list pożegnalny. Może ta prawicowa kanalia pójdzie się utopić?
I tyle na dzisiaj. Czekam na Szponiastą. Wypucowałem się, ogoliłem, wypachniłem. W kuchni czają się już na patelni warzywa z bazylią i tymiankiem. Uroki wolnego piątku przed pracującym weekendem.

Zespół Trąby Jerychońskie
Jedyny koncert w mieście!

(Dan)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz