Zapaliłem trzeciego papierosa,
ale zamiast się zaciągnąć, po
prostu trzymałem go w palcach.
Zastanawiałem się jak dużo cza-
su zajęłoby mi wypełnienie ca-
łego nieba dymem. Nieśmiertelni
myśląc w ten sposób nie zawsze
żartują.
(Swainson)
Wyobraź sobie, facet pracujący w fabryce broni biologicznej,
wraca do domu i w czasie rodzinnej kolacji zaczyna kaszleć...
Ta skoncentrowana, intensywna cisza.
Muszę wstukiwać notkę ręcznie u Awari, bo zamordowałem
kolejną myszkę. Wybrała naprawdę niewłaściwy moment by mnie zawieść i pozostał
po niej postrzępiony kabel i kilka płytkich wgłębień w politurze szafki.
Rozsadza mnie nieukierunkowana wściekłość, dni są szare i
nie do zniesienia, dopiero wieczory przynoszą ulgę.
Miasto roziskrzone w jesiennym mroku. Na lśniącym od tysięcy
kropel chodniku plamy w kształcie liści. Powietrze świeże i wypełnione ruchem.
W głównej sali Ratusza Staromiejskiego stare drewno,
przydymiony marmur i obrazy królów malowantch na desce. Adamowicz prezydencił
okolicznościowo, grono profesorskie gmatwało rzeczy proste, Niemiec z książką
wydobywał Gdańsk z mitów, a Marzan w debacie z Pawłem Huelle nawrzucał mu od
oldbojów.
Potem gorąca herbata na chory żołądek, ciepło i opowieści
ulicznych weteranów.
Milord prowadził kiedyś niesamowite sesje na Franc Helbe
Plac. W swojej warzywnej budzie przy minus 12.Para buchała mu z ust a on
konsekwentnie jechał po kolei przez bestiariusz. Podobno doszli do litery P.
Przy D podobno było mnustwo demonów.
Dan dorwał kiedyś jego sesyjne zeszyty. Gość był tak
drobiazgowy, że rozrysował sobie nawet tabelki przwdopodobieństwa zajścia
gracza w ciążę. Wyliczenia w jakiej pozycji jest większe prawdopodobieństwo
zapłodnienia.
Potem jeszcze opowieść o sąsiedzie z domków, który brał
udział w bitwie o Monte Casino i stwierdzim, że należy mu się renta i status
kombatanta. Tyle że był w wermachcie, w tej jednostce spadochronowej co to
trwała tam do końca. Od naszych urzędów nic nie dostał, ale przekierowali jego
sprawę i kasę wypłacił mu Reich.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz